Reklama
Reklama

Ewa Minge uderza w Mamę Ginekolog. Mocne słowa pod adresem lekarki i celebrytki

Afera z Mamą Ginekolog trwa. Jakiś czas temu lekarka naraziła szpital, w którym pracuje, a to wszystko za sprawą publicznego chwalenia się, że na badania poza kolejką przyjmuje swoje koleżanki. Jej bezmyślność miała konsekwencje i ostatecznie NFZ nałożył na placówkę medyczną karę. Teraz głos w tej sprawie zabrała Ewa Minge! Projektanta w ostrych słowach skomentowała poczynania influencerki!

Afera z Mamą Ginekolog

Mama Ginekolog, czyli Nicole Sochacki-Wójcicka, niechlubną sławę zyskała jakiś czas temu. Dumna z siebie lekarka na prawo i lewo rozpowiadała, że przyjmuje w państwowym szpitalu swoje koleżanki poza kolejnością. Jej słowa wywołały burzę, lecz sama influencerka nie widziała nic złego w swoim zachowaniu, a na dodatek broniła swoich czynów i twierdziła, że tym oto genialnym (w jej rozumieniu) sposobem skraca kolejki.

Reklama

"To jest normalne, że każdy lekarz, w każdej specjalizacji zajmuje się swoimi znajomymi, rodziną w swoim wolnym czasie (...). Każdy tak robi. Ja o tym rozmawiałam z zarządem, z profesorem. To jest normalne. To jest też sposób, żeby skrócić kolejki i dostęp po prostu do lekarza" - mówiła na InstaStories.

Jej wynurzenia nie spodobały się internautom, którzy uważali, że ta odbiera szansę na badania kobietom, które są potrzebujące i nie stać je na prywatne wizyty u lekarzy, na rzecz swoich bogatych i uprzywilejowanych koleżanek.

Mało tego, Sochacki-Wójcicka chwaliła się, że jako pacjentka dostała się na swój oddział poza kolejką.

"Byłam przyjęta może nie tyle na lewo, bo w papierach byłam przyjęta... Byłam przyjęta na zapalenie piersi, czy coś w tym stylu" - powiedziała podczas jednej relacji.

Ostatecznie sprawę zgłoszono do Okręgowej Izby Lekarskiej, a całą sytuacją zainteresował się Narodowy Fundusz Zdrowia. Placówka medyczna przeszła kontrolę, podczas której stwierdzono nieprawidłowości i nałożono na szpital karę pieniężną!

Mama Ginekolog ukarana

Departament Kontroli NFZ przeprowadził w szpitalu postępowanie, w wyniku którego nałożono karę na Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (na tym oddziale pracuje Nicole, a także tu została przyjęta poza kolejką). Decyzją departamentu placówka medyczna ma zapłacić karę w wysokości 25 tysięcy złotych za niezasadną hospitalizację Mamy Ginekolog.

Podczas kontroli zweryfikowano m.in.: liczbę badań i postępowanie lekarzy podczas całego pobytu w placówce. NFZ uznał, że pobyt Nicole w szpitalu nie miał podstaw medycznych.

Po całej aferze influencerka stwierdziła, że jest jej przykro i sama pokryje nałożoną na szpital karę.

"W związku z komunikatem NFZ z dnia 22.03.2023 r. dotyczącym nałożenia kary finansowej na Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka, mojego pracodawcę, wyrażam żal i jednocześnie zobowiązuje się wpłacić 25 tys. zł, czyli kwotę wymierzonej szpitalowi kary. Kwotę tę wpłacę na należącą do szpitala Fundację UCZKiN, która zajmuje się wsparciem jego rozwoju. Z pokorą przyjmuję także naganę otrzymaną od zarządu UCZKiN. Jednocześnie bardzo przepraszam za szum medialny, który powstał wokół mojej osoby i mojego pracodawcy" - czytamy w oświadczeniu lekarki.

Jak się okazuje, to nie koniec sprawy. "WP" podaje, że NFZ planuje kolejną kontrolę, tym razem dotyczącą przyjmowania pacjentek poza kolejką. Również Okręgowa Izba Lekarska prowadzi postępowanie względem Nicole.

Teraz głos zabrała Ewa Minge, którą mocno zirytowała zaistniała sytuacja.

Ewa Minge zabiera głos w sprawie afery

Ewa Minge nie mogła przejść obojętnie obok aktualnych wydarzeń. Projektantka za pośrednictwem mediów społecznościowych opublikowała długi wpis, w którym skomentowała aferę. Na samym początku postu Minge wyjawia, że nie rozumie, dlaczego Sochacki-Wójcicka pała się zajęciem influencerki. Kobieta twierdzi, że Mama Ginekolog powinna skupić się na byciu lekarką, a nie celebrytką.

"Nie znam Mamy Ginekolog i zakładam, że to dobry lekarz, dobra mama, dobry człowiek i... dobra influencerka. Szczerze nie rozumiem tego ostatniego wcielenia lekarki, bo dla mnie zawód lekarza to świętość, marzenie z dzieciństwa oblane na egzaminie do Akademii Medycznej. Większość moich przyjaciół lekarzy korzysta z social mediów w celach informacyjnych (...)" - napisała na Instagramie.

W dalszej części Minge uważa, że rozpoznawalność to nic dobrego i podkreśla, że sława ją męczy.

"Może większość zadziwię, ale podzielę się osobistą refleksją. Nie lubię swojej rozpoznawalności, a jak to się stało, że wpadłam w ten kompot, opisuję w swojej autobiografii, wyjaśniając, że trochę przypadek, trochę konieczność postawiły mnie tu, gdzie jestem. Zazdroszczę ludziom, którzy są wolni od publicznych ocen, przymusu rozgrywania swojego prywatnego życia na otwartej, medialnej arenie, często bez wpływu na bzdury, jakie z tego powstają i większej kontroli. Patrzysz na to, co stworzył internet, media, przeważnie bez twojego udziału i zastanawiasz się, kim jest ta Ewa Minge, bo ty przecież jej nie znasz...?" - dywagowała.

Projektantka podkreśliła, że popularność to łakomy kąsek i wiele osób sprzedaje swoją prywatę na rzecz obserwujących i profitów płynących z reklamowania wielu rzeczy w sieci.

"Rozumiem, że parcie na szkło i sława pachną Chanel... złudzenie. Gwarantuję, że będąc wewnątrz tej buteleczki eliksiru popularności, to jest ona ciasna i mało wygodna. Konsekwencje z tej sławy i chwały są potężne i nie zawsze przyjemne. Różnica jest taka między mną a Mama Ginekolog, że moja profesja nie obędzie się bez show, a jej przez to show, jakie urządza, właśnie się deprecjonuje" - ostro zagrzmiała.

W tym samym poście wyjawiła, że od lekarza oczekuje, że w gabinecie będzie on właśnie lekarzem, a nie celebrytą, influencerem, czy rodzicem, a na dodatek odniosła się do afery z Nicole i zaznaczyła, że koleżanki poza kolejką to można sobie przyjmować w prywatnym gabinecie, a nie na NFZ.

"Może był to sposób na oswojenie pacjentów z wizytą u ginekologa, ale już w zestawieniu dwóch słów z pseudonimu "mama-ginekolog" jest zgrzyt styropianu ciągniętego po szkle. Mama to mama, ktoś najważniejszy w domu, a w gabinecie lekarskim oczekuje lekarza-ginekologa. Nie chce nikogo urazić, ale są inne sposoby skrócenia kolejki, o co ostatnio afera się rozpętała. Oczywiście też korzystam z usług przyjaciół lekarzy bez kolejki, ale w ich prywatnych gabinetach. Na nasz, niespołeczny rachunek" - podkreśliła.

Zgadzacie się z punktem widzenia Ewy?

Przeczytajcie również:

Mama Ginekolog znów się popisała. W Polsce trwa kontrola, a ona ignoruje zasady bezpieczeństwa

Mama Ginekolog pojechała na urlop po aferze. Wydała krocie!               

Mama Ginekolog znów w ogniu krytyki. Internauci mówią o niebezpiecznym zachowaniu

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Minge | Mama Ginekolog | Nicole Sochacki-Wójcicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy