Ewa Dałkowska należy bez wątpienia do najwybitniejszych polskich aktorek. Jest też, o czym nie wszyscy wiedzą, członkinią tzw. ludu smoleńskiego, czyli grupy domagającej się – według jej słów – „pełnej i uczciwej prawdy” o katastrofie, do której doszło pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Dopóki wszystkie okoliczności tragedii nie zostaną wyjaśnione, gwiazda nie zamierza... świętować swoich urodzin.
Ewa Dałkowska nie kryje, że, jeśli chodzi o sympatie polityczne, całym sercem jest za prawicą, a od 2001 roku aktywnie wspiera Prawo i Sprawiedliwość. W czasie wyborów prezydenckich w 2005 roku była członkinią Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego, pięć lat później wspomagała w walce o prezydenturę Jarosława Kaczyńskiego, a ostatnio Andrzeja Dudę. Jak wyznała na łamach weekendowego wydania „Gazety Wyborczej”:
Nie należę do partii, nie jestem działaczką, ale mam określone poglądy, które kształtowane były od dzieciństwa.
Ewa Dałkowska zapewnia, że nigdy nie czuła się dyskryminowana w zawodzie ze względu na swoje poglądy polityczne. Słyszała, jak koleżanki z teatru mówią, że jej „dziwactwem” jest „prawicowe odchylenie”, ale uznała to za żart. Nawet gdy zgodziła się zagrać śp. Marię Kaczyńską w „Smoleńsku”, nie spotkała ją z tego powodu żadna szykana, choć krytycy na większości aktorek i aktorów z obsady filmu Antoniego Krauze nie zostawili suchej nitki.
Katastrofę lotniczą, do której doszło pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku, gwiazda stołecznego Teatru Nowego przeżyła jako wielką osobistą tragedię. Ewa Dałkowska do dziś nie wierzy, że śmierć 96 pasażerów Tu-154 lecących na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej była przypadkowa...Portal wPolityce przytacza jej opinię na ten temat:
Byłam w Smoleńsku zaledwie kilka miesięcy po katastrofie, znajomy ksiądz bardzo chciał tam odprawić mszę. Widziałam, jak to miejsce wyglądało, i nikt mi nie wmówi, że potężny samolot rozpadł się na miliony kawałeczków, bo zahaczył skrzydłem o wątłą brzózkę.
Od 10 lat nie świętuje urodzin
W dniu katastrofy Ewa Dałkowska obchodziła 63. urodziny. Były to jednocześnie ostatnie urodziny, które chciała świętować. Gdy dowiedziała się o tym, co stało się pod Smoleńskiem, natychmiast odwołała zaplanowaną na wieczór kolację dla przyjaciół i pojechała na Krakowskie Przedmieście, by przed Pałacem Prezydenckim oddać hołd ofiarom tragedii. Jak potem wspominała:
To był odruch. W autobusie ludzie byli jacyś osłupiali i wszyscy trzymali tulipany w dłoniach. Okazało się, że jedziemy w to samo miejsce...
Od tamtej pory Ewa Dałkowska nie obchodzi przypadających 10 kwietnia urodzin. Twierdzi, że po 2010 roku tego dnia nie ma już z czego się cieszyć. Co roku w przeddzień swojego święta aktorka przyjmuje życzenia od dzieci i wypija z mężem kieliszek szampana, a w dniu urodzin myśli tylko o tych, którzy – jak mówi - „zginęli pod Smoleńskiem w niewyjaśnionych okolicznościach” i których bliscy wciąż czekają na „pełną i uczciwą prawdę o tym, co się stało”. Jak tłumaczyła w jednym z wywiadów:
Uważam, że tym, którzy zginęli, jestem coś winna. Tyle lat po tym strasznym zdarzeniu nadal nie mam poczucia, żebym usłyszała o nim prawdę. Czy to był zamach? Nie wiem, co to było, ale samolot nie mógł się po prostu rozsypać, zahaczając o drzewo.
Ewa Dałkowska zapowiada, że wróci do świętowania swoich urodzin dopiero wtedy, gdy wszystkie okoliczności katastrofy smoleńskiej zostaną wyjaśnione...
***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie: https://www.instagram.com/pomponik.pl/
