Dopiero co był pierwszy koncert Kozidrak, a tu takie doniesienia. Potwierdzone wieści nadeszły w poniedziałek wieczór
Beata Kozidrak po wielomiesięcznej przerwie wróciła na scenę. Gwiazda dała swój pierwszy koncert w niedzielę 24 sierpnia podczas Dni Pszczyny. Wydarzenie to wywołało ogromne poruszenie, a jej występ przyszły zobaczyć prawdziwe tłumy. Udał się tam także reporter jednego z tabloidów, jego relacja i pierwsze obserwacje jednak nieco niepokoją. Oto co się tam wydarzyło.
Beata Kozidrak dokładnie w zeszłym roku nagle odwołała swoje wszystkie występy, co mocno zaniepokoiło jej fanów. Okazało się, że powodem były poważne problemy artystki. Opowiedziała o tym dopiero niedawno w rozmowie z "Dzień Dobry TVN".
Na koniec wywiadu zapewniła jednak, że powoli wraca do siebie i zaprasza na pierwsze koncerty.
"Wiadomo, że będę jeszcze się pojawiała na kontrolnych wizytach, ale czuję się z każdym dniem i z każdym tygodniem coraz lepiej i dużo pomysłów przychodzi mi do głowy. (...) Te projekty są cudowne, one mają mi dać zadowolenie, ale też przede wszystkim państwu. (...) Wybieram to, co jest dla mnie ważne. To jest taka zasada, że ja już nic nie muszę, ja mogę" - wyznała gwiazda.
24 sierpnia odbył się pierwszy koncert Bajmu, na którym pojawiła się oczywiście Beata. Wzruszona wokalistka sporo mówiła o swoich kłopotach, ale nie opuszczał jej dobry humor.
"Jest to nasz pierwszy koncert po 9 miesiącach. Pewnie coś się dzisiejszej nocy narodzi" - żartowała na scenie.
Potem dodała, że czuje "lekką tremę", ale postara się zaśpiewać jak najlepiej. W trakcie występu dziękowała też za ogromne wsparcie
"Chciałabym, jeśli mogę, podziękować wszystkim tym, którzy myśleli o mnie ciepło, kiedy leżałam w szpitalu (...). Dziękuję za wszystkie maile, SMS-y, po prostu myśleliście o mnie jak o ciepłej osobie, bliskiej i to naprawdę dodaje energii. Bardzo wam dziękuję" - wyznała poruszona artystka.
Podczas koncertu zabrzmiały największe przeboje Bajmu. Widownia była zachwycona, choć dawało się odczuć, że ostatnie miesiące mocno wpłynę na formę artystki.
Reporter "Super Express", który był na miejscu, zwrócił uwagę na jedno - nagłe zniknięcie piosenkarki oraz fakt, że na scenie była "bardziej statyczna niż kiedyś". Potrzebna była też pomoc chórku.
"Beata Kozidrak udowodniła, że wciąż ma kawał głosu, choć pomoc chórzystek bywała jej przydatna. Artystka była też o wiele bardziej statyczna niż kiedyś. Sprawiała wrażenie, jakby szybciej się męczyła. W połowie koncertu na kilka minut zeszła ze sceny, by, jak powiedziała, przypudrować nosek. Wtedy estradę przejęły chórzystki, z córką gwiazdy - Katarzyną Pietras - na czele" - czytamy w relacji tabloidu.
Na koniec raz jeszcze wyraziła swoją wdzięczność, nie kryła przy tym ogromnego wzruszenia. Widać było, że ten powrót na scenę był jej bardzo potrzebny.
"Jak mi tego było brak, mówię wam. Masakra. To jest taka wielka siła, to jest taka wielka potrzeba bycia razem z wami, przeżywania tych emocji, nie da się tego opisać. Dzięki temu człowiek ma tyle siły, że może pokonać wszystkie przeszkody w swoim życiu" - podsumowała Beata.
Zobacz też:
Najpierw wieści ws. diagnozy Kozidrak, a teraz to. Tego jednego ma dość
Prawda ws. Beaty Kozidrak wyszła na jaw na antenie. Taką diagnozę usłyszała
Beata Kozidrak nie zdążyła jeszcze wrócić do koncertowania, a tu taka publikacja. Wszystko jasne