Reklama
Reklama

Doniesienia ws. Werner nadeszły w środowe popołudnie. Teraz może odetchnąć z ulgą

Anita Werner wraz ze swoim ukochanym Michałem Kołodziejczykiem są wielkimi miłośnikami podróży. Niestety ich ostatnia wyprawa nie obyła się bez komplikacji. Jako cel rajskich wakacji wybrali sobie Hawaje, które niefortunnie przysporzyły im więcej strachu niż radości. Teraz dziennikarka TVN może już odetchnąć z ulgą. Oto szczegóły.

Werner w obliczu niepewności wystosowała ważny apel. Teraz może odetchnąć z ulgą

Sielanka na wakacjach Anity Werner i Michała Kołodziejczyka została przerwana, przez nagłe informacje o tsunami zbliżającym się w kierunku Hawajów. Gwiazda TVN, która zawsze informuje fanów o swoich podróżach, w obliczu niepewności wystosowała ważny apel.

Reklama

Werner po południu wyjawiła dramatyczne chwile na Hawajach. Wprost przekazała doniesienia

Anita i Michał przebywają na wakacjach, na których doświadczyli dramatycznych chwil. Wszystko, co przeżyli, dziennikarka opisała w obszernym wpisie. 

"Bardzo dziękujemy za Waszą troskę i pytania o to, czy jesteśmy bezpieczni podczas tsunami na Hawajach. Jesteśmy. I byliśmy. Nie chcieliśmy jednak odpowiadać na poszczególne wiadomości, nie było na to czasu, oszczędzaliśmy baterie w telefonach, nie chcieliśmy też siać niepotrzebnej paniki, albo powtarzać niepotwierdzonych informacji. Skupiliśmy się na słuchaniu zaleceń (...) - rozpoczęła wpis Anita Werner.

Dziennikarka TVN wraz z ukochanym zrobili dokładnie to, co należało. Postępowali zgodnie z zaleceniami i nie odczuli niepokoju.

"Nie wracaliśmy do domu po żadne rzeczy, pojechaliśmy prosto do miasteczka Mililani, położonego 14 mil w głąb lądu, przede wszystkim - znacznie wyżej od Haleiwy. Droga, która zajmuje zazwyczaj 25 minut, tym razem trwała półtorej godziny. Był korek, jednak spory zapas czasu sprawiał, że (...) wszyscy na drodze byli dobrze zorganizowani i uprzejmi. Słuchaliśmy lokalnego radia, śledziliśmy lokalne serwisy internetowe. O 16.10, 17.10, 18.10 i o 18.40 w Mililani (...) przychodziły kolejne alerty na telefony komórkowe. W sklepie kupiliśmy wodę i koce, gdyby trzeba było spędzić noc w samochodzie. Później spędzaliśmy czas w przepełnionej knajpce oglądając telewizję i wyczekując kolejnych informacji. O 22:40 alarm został odwołany" - czytamy we wpisie.

Werner wystosowała ważny apel: "Mieliśmy dużo szczęścia"

Cała sytuacja jednak skończyła się dobrze. Werner może teraz już z pewnością powiedzieć, że mieli dużo szczęścia.

"Wróciliśmy do domu (...) Mieliśmy dużo szczęścia, jednak dzięki odpowiednim informacjom i stosowaniu się do zaleceń, ani przez chwilę nie czuliśmy się zagrożeni" - podsumowała Werner.

Anita mogła liczyć na wspierające komentarze na Instagramie:

  • "Trudne emocje. Jesteście wspaniałym przykładem w wielu odsłonach";
  • "Myślałam o Was";
  • "Dobrze, że dajecie znać";
  • "Ufff.... happy end" - pisali internauci.

Zobacz też:

Wieści ws. Werner nadeszły w poniedziałkowe południe. Powiedziała to wprost

Werner po południu wyjawiła ws. Owsiaka. Nie mogła już wytrzymać

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anita Werner | Michał Kołodziejczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy