Dominika Tajner rozwija się na wielu płaszczyznach. Jakiś czas temu rozkręcała biznes ślubny, później próbowała napisać książkę, a teraz próbuje sił w boksie.
Nie jest tajemnicą, że po udziale w "Tańcu z gwiazdami" złapała bakcyla sportowego, jednak nikt nie spodziewał się, że to zajdzie aż tak daleko.
Nawet sami organizatorzy byli zaskoczeni jej pomysłem na przeciwniczkę.
Pewna federacja zgłosiła się trzy tygodnie temu do Tajner z propozycją walki. Nie spodziewali się, że gwiazda tak szybko podłapie temat i praktycznie z marszu zgodzi się na udział w przedsięwzięciu. Dominika wyszła nawet przed szereg i zaproponował rywalkę. Jej wymarzoną przeciwniczką była jedna z pierwszych żon Michała Wiśniewskiego. Podobno między dziewczynami jest jakiś konflikt, który Domi chciała wyjaśnić w oktagonie - słyszymy od naszego informatora.
Tajner na ringu
Prezes federacji osobiście zadzwonił do wymarzonej przeciwniczki Tajner. Niestety, spotkał się ze zdecydowaną odmową. Jedna z pierwszych żon Michała Wiśniewskiego stwierdziła, że... to nie jej poziom. Zdeterminowana Tajner postanowiła przejrzeć swoją czarną listę i zaproponowała jedną z bankietowych dziennikarek.
Dziewczyny kiedyś były dobrymi przyjaciółkami, jednak posprzeczały się o jakiś artykuł.
Dominika do walki podchodzi bardzo profesjonalnie. Mówi nawet, że to symboliczna wojna z mediami, którą zamierza wygrać. Córka Apoloniusza Tajnera uważa, że na przestrzeni lat pojawiło się na jej temat tyle fake newsów, że czas powiedzieć stop. Chce wymierzyć symboliczną karę wścibskiej dziennikarce.
