Premiera filmu "Dziewczyny z Dubaju" to temat numer jeden w mediach, nie tylko ze względu na tematykę scenariusza, ale również liczne kontrowersje wokół produkcji. Na jaw wychodzą kolejne skandale z udziałem producenta Emila Stępnia, z którym rozwodzi się Doda. Ostatnio do sieci wyciekły prywatne wiadomości, w których grozi swoim współpracownikom. Okazuje się, że Emil nie tylko nie dopuścił Dody (jako producentki kreatywnej) do ukończenia finalnego montażu, ale zamknął drzwi do pracowni również przed reżyserką filmu, Marią Sadowską. Niektórzy zaczęli zastanawiać się, czy głośne afery nie są jedynie pretekstem do promocji filmu... O zdanie postanowiliśmy zapytać samej wokalistki.
Doda szczerze o "Dziewczynach z Dubaju"
Podczas kulis finałowego odcinka "Tańca z Gwiazdami" zapytaliśmy Dodę, czy długość jej filmu została w końcu zaakceptowana.
Nie było kolaudacji, nie było final cuta, reżyserka nie została dopuszczona do zakończenia swojego filmu. On jest po prostu nieskończony
Największym skandalem okazała się informacja o tym, że pracownicy do tej pory nie otrzymali wynagrodzeń od Emila Stępnia. Czy to rzeczywiście prawda?
Emil nie zapłacił wielu ludziom, jest mi wstyd i głupio przed nimi, bo pracowałam z nimi sporo czasu. Nikt się do mnie nie zgłosił, dopiero jak się dowiedzieli, jaka jest sytuacja między Emilem a mną, to zaczęli do mnie dzwonić
To jednak nie jest koniec świata, ponieważ optymistka Doda wyciągnęła sporo lekcji z tej sytuacji i traktuje swoje "wynagrodzenie" za pracę w zupełnie innych kategoriach.
Moim największym wynagrodzeniem są paradoksalnie super znajomości, bo do tej pory utrzymuje kontakt z ludźmi z którymi pracowałam i jeszcze nie raz będziemy pracować na planie, tylko już bez pana producenta
Najlepszą nagrodą są dla niej również niesamowite doświadczenia, które przeżyła przez te dwa lata na planie i które bardzo ją rozwinęły.
Nauczyłam się tylu super fajnych rzeczy i będę to wykorzystywać w przyszłości. Ale też film, któremu oddałam dwa lata i całe swoje serce, dla mnie jako artystki jest zaje*istym wynagrodzeniem, obojętnie jak to się skończy
Doda dementuje plotki o promocji filmu
Niedawno publikowaliśmy wywiad z Darią Ładochą, która stwierdziła, że w show-biznesie funkcjonuje zasada: "Nieważne jak, ważne, żeby mówili". Czy Doda się z tym zgadza?
Jak wejdzie prokuratura, syndyk i urząd skarbowy to każdy zrozumie, że to nie jest promocja. Zadłużenia u inwestorów, nierozliczenie z ekipą to są poważne rzeczy
Jest przekonana, że jeżeli powiedziałaby fanom, żeby nie szli do kina na ten film, to nie zrobiliby tego, ale nie ma takiej potrzeby. Nie zależy jej na robieniu nikomu "na złość".
Większy szacunek mam do aktorów, niż do... wiadomo kogo
Poza tym w takiej sytuacji film nie miałby szansy zarobić, a pieniądze nie trafiłyby do inwestorów, a Doda jest uczciwą osobą. Okazuje się, że gwiazda z przyjemnością stworzy kolejny film. Najchętniej... baśń o słowiańskich mitach!Całej rozmowy możecie posłuchać poniżej:
Zobacz też:Katarzyna Grabowska urodziła! Wybrała śliczne imię dla córeczki
Gwiazda "Diuny" została najmłodszą ikoną styluKlaudia El Dursi przez całe życie nie nauczyła się pisać jednej z cyfr




Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie Pomponik.pl








