Diana Rudnik swoją karierę telewizyjną rozpoczęła, będąc zaledwie 19-letnią dziewczyną. Wkrótce po maturze i rozpoczęciu studiów (politologia ze specjalnością dziennikarską) na Uniwersytecie Opolskim dostała pracę reporterki w regionalnym oddziale Telewizji Polskiej.
Do jej obowiązków należało przygotowywanie newsów do "Studia pod Bukiem" emitowanego na antenie TVP3 Opole. Diana Bzdyra, bo tak się wtedy nazywała, okazała się świetną dziennikarką, a że była też śliczną dziewczyną, jej szefowie uznali, że - zamiast chować się za kamerą - powinna pojawiać się na wizji i zostać gwiazdą stacji.
Jej jednak w ogóle nie zależało na popularności. Chciała przede wszystkim nauczyć się dziennikarskiego fachu i zdobyć doświadczenie.
Uczę się szukać informacji... W redakcjach lokalnych trzeba się solidnie napracować, od początku do końca odpowiada się za swój materiał - opowiadała "Nowej Trybunie Opolskiej".
Diana jedzie do Łodzi
Jeszcze przed ukończeniem studiów Diana przeniosła się do Łodzi, dokąd - jak twierdzi - "zaniosły ją sprawy prywatne". Dziennikarka nie kryje, że chciała po prostu być blisko ukochanego mężczyzny, który wkrótce miał zostać jej mężem.
W regionalnym ośrodku TVP, do którego zaraz po przyjeździe do Łodzi skierowała swe kroki, przyjęto ją z otwartymi ramionami, choć nie od razu było wiadome, jak ją zagospodarować. Na początku zajmowała się przygotowaniem materiałów na temat... rolnictwa i lokalnej polityki. Przypadek sprawił, że została prezenterką.
Miałam sobotni dyżur - wiadomo, frycowe płacą wszyscy nowi dziennikarze. Prezenterka, która powinna przeczytać wiadomości, z jakichś powodów nie dojechała, więc kazano mi usiąść przed kamerą. Pożyczyłam czyjąś marynarkę, w ciągu 15 minut mnie umalowano i... tak to się zaczęło - wspominała na łamach "NTO".

Z TVP do TVN
W czasie pobytu w Łodzi Diana Rudnik współpracowała m.in. z "Panoramą", "Teleexpressem" i "Wiadomościami". Pewnego dnia postanowiła wyruszyć na podbój Warszawy, ale - choć mogła zostać w TVP - zdecydowała się zapukać do drzwi Telewizji Polsat. Dostała posadę reporterki w pierwszym w ogólnopolskiej telewizji komercyjnej programie informacyjnym, jakim były "Informacje" Polsatu.
Po fuzji redakcji "Informacji" i "Dziennika" TV4 (tak narodziły się "Wydarzenia") przez pewien czas pracowała w zespole kierowanym przez Tomasza Lisa. Odeszła, gdy po raz pierwszy została matką...
Do TVP Diana Rudnik wróciła dopiero w 2006 roku. W ciągu kolejnych dziesięciu lat prowadziła "Kurier" w TVP3, "Serwis informacyjny" i "Poranek" w TVP Info, program "Celownik" w Jedynce i główne wydania "Wiadomości" TVP1. Po raz ostatni pojawiła się w "Wiadomościach" 6 stycznia 2016 roku - dwa dni przed objęciem przez Jacka Kurskiego funkcji prezesa Zarządu Telewizji Polskiej.
Miesiąc później - tuż po gali Telekamer "Tele Tygodnia" (była nominowana w kategorii "Prezenter informacji" i przegrała tylko z Maciejem Orłosiem, zostawiając w tyle m.in. Tomasza Wolnego i Grzegorza Kajdanowicza) - Diana Rudnik podjęła decyzję o odejściu z TVP. Z koleżankami i kolegami z redakcji pożegnała się... mailowo. Była jedną z kilkunastu osób, które złożyły wypowiedzenie na znak protestu przeciwko wyrzuceniu z pracy Piotra Kraśki, Beaty Tadli, Jarosława Kulczyckiego, Hanny Lis i wielu, wielu innych dziennikarzy, reporterów i prezenterów.
Po odejściu z TVP była bez pracy tylko przez miesiąc. W kwietniu 2016 roku dołączyła do grona dziennikarzy TVN24, a już półtora roku później zadebiutowała jako gospodyni głównych wydań "Faktów", do prowadzenia których zaprosił ją... mąż - wydawca programu Mariusz Rudnik. Jeden z tabloidów zasugerował wtedy, że dziennikarka zawdzięcza awans układom!

Diana Rudnik twarzą "Faktów"
Gdy okazało się, że Anita Werner jest chora, wydawca "Faktów", czyli mąż Diany, sprowadził swoją życiową partnerkę na główną antenę. W stacji natychmiast zawrzało. Diana na razie ma z tego powodu same nieprzyjemności - grzmiał "Super Express".
Afera mogła zniszczyć karierę Diany Rudnik, ale - jak się okazało - widzów w ogóle nie obchodziło to, kto i dlaczego powierzył dziennikarce rolę prowadzącej "Faktów" i "Faktów po Faktach". Ważne było, że świetnie się w tej roli sprawdziła. Diana Rudnik do dziś jest jedną z "twarzy" sztandarowego programu informacyjnego TVN i wciąż ma ogromną rzeszę fanów.
Diana Rudnik, mąż, dzieci i za krótka doba
Bardzo pilnie strzeże swojej prywatności. Wiadomo, że ma 48 lat, jest żoną Mariusza Rudnika - wydawcy TVN i TVN24 - który w wolnych chwilach biega w maratonach.
Mąż, maratończyk, zaraził mnie bieganiem. Na razie zaliczony mam półmaraton - wyznała kiedyś "Tele Tygodniowi".
Diana Rudnik jest także mamą dwóch nastolatków, którzy są - obok męża - najważniejszymi mężczyznami w jej życiu.
Doba jest zdecydowanie za krótka. Prowadzę nieustanną walkę o każdą godzinę, żeby wszystko pogodzić... Po pierwsze, być z chłopcami, żeby czuli, że ich mama jest blisko, że zawsze jest dla nich. Poza tym ogarniam dom, robię zakupy, spotykam się ze znajomymi, czytam książki - opowiadała w wywiadzie. (źródło cytatu: "Tele Tydzień").
Kiedy pod koniec ubiegłego roku nagle zniknęła z głównych wydań "Faktów", spekulowano, że jest jedną z "ofiar" zmian kadrowych w Grupie TVN (z firmą rozstali się wtedy m.in. prezenter pogody Maciej Dolega i dziennikarka Aleksandra Janiec).
Biuro prasowe TVN w przesłanym "Wirtualnym Mediom" oświadczeniu zapewniło jednak, że Diana Rudnik pozostaje pracownikiem stacji i będzie prowadzić "Fakty po południu". W ostatni poniedziałek kwietnia dziennikarka po raz pierwszy od grudnia poprowadziła... "Fakty" o dziewiętnastej.
Dziś nic już nie wskazuje na to, by jej kariera w TVN miała wkrótce dobiec końca!









