Reklama
Reklama

Daria Widawska: Tylko ja w domu sprzątam. Mąż nie zauważa bałaganu

Jest pedantką. W przeciwieństwie do męża lubi porządek. Jaki znalazła sposób, by na tym tle nie dochodziło do konfliktów?

Jest pedantką. W przeciwieństwie do męża lubi porządek. Jaki znalazła sposób, by na tym tle nie dochodziło do konfliktów?

Do niedawna Daria Widawska (38) dzieliła czas między aktorstwo, męża i synka. Wkrótce jej rodzina się powiększy. Aktorka oczekuje narodzin drugiego dziecka.

Jaki podział obowiązków obowiązuje w jej domu, do czego ma słabość i czego jest zwolennikiem.

Ostatnia 7. seria "Prawa Agaty" już się skończyła, ale wciąż można panią zobaczyć na deskach teatralnych. Jak układa pani grafik, by w domu wszystko działało bez zarzutów?

Daria Widawska: - Staram się precyzyjnie planować wszystko z mężem, np. kto i kiedy odbiera Iwa z zajęć. Jeśli w tym samym czasie wypadnie nam coś niespodziewanego, co zdarza się rzadko, mamy do pomocy dziadków i cudowną opiekunkę Magdę, która jest z nami od blisko czterech lat. Są to osoby nieocenione, na które zawsze możemy liczyć.

Reklama

A inne domowe obowiązki?

D.W.: - Ten, kto jest w domu, to gotuje. Zakupy częściej jednak robi mój mąż, bo ma więcej siły na to, żeby dźwigać ciężkie torby.

Ale torebki, okulary słoneczne i buty chyba kupuje pani sobie sama?

D.W.: - Bardzo chętnie, jednak nie wytrzymuję w sklepie dłużej niż godzinę. Im jest większy, tym gorzej się w nim czuję. Zdarza mi się też odkupić jakieś fajne ubrania przyniesione przez stylistkę na plan serialu. Potem tylko mąż pyta, skąd to się wzięło w mojej garderobie.

To prawda, że jest pani pedantką i w domu wszystko ma swoje miejsce?

D.W.: - Uwielbiam sprzątać, bo mnie to odstresowuje. To wyłącznie moja działka. Michał nie zauważa bałaganu. Czyli to, co dla mnie jest bałaganem, dla niego jeszcze nie jest. Po 15 latach wspólnego życia przyzwyczaiłam się do jego nawyków. Zrozumiałam, że nie ma sensu zwracać mu uwagi. I nie ma dla mnie znaczenia, że dbanie o porządek przysparza mi dodatkowej pracy, bo robię to dla nas.

To spory wysiłek fizyczny. Dba pani o kondycję, uprawia jakiś sport?

D.W.: - Bardzo bym chciała, ale na to nie starcza mi czasu. Wcześniej brak siłowni zastępowałam sobie tym, że do teatru jeździłam na rowerze, biegałam.

Pani syn to mądry chłopiec. Podobno zachęca go Pani do nauki przez zabawę?

D.W.: - Po szkole zawsze odrabiamy lekcje - to jest priorytet, a wieczorami czytamy książki. Ostatnio "Króla Maciusia Pierwszego". Często gramy w gry planszowe, np. "Monopol", który uczy liczenia.

Chciałaby pani, żeby syn też został aktorem?

D.W.: - Nie. Aktorstwo to zawód bardzo trudny emocjonalnie. Trzeba mieć zewnętrzny pancerz, który nas chroni przed krytyką. Na razie jestem zwolenniczką tego, by bacznie obserwować dziecko i zobaczyć, co je interesuje. Ostatnio jest to piłka nożna.

Pani pasją są podróże. Zaplanowała już pani wakacje?

D.W.: - To jest hobby, które uprawiam z moimi chłopakami. Nie wiem dokąd wybierzemy się latem, ale w ciągu 15 lat nie zdarzyło się nam jechać z Michałem w to samo miejsce. Wyjątkiem jest Gdynia.

Tęskni Pani za miastem, w którym się pani wychowała?

D.W.: - Tęsknię za ludźmi, ale jestem takim człowiekiem, który w każdym miejscu będzie czuł się dobrze.

Dorota Czerwińska

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Daria Widawska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy