Tomasz Oświeciński, z zawodu trener personalny, który zyskał popularność dzięki rolom w filmach jednego ze swoich klientów, Patryka Vegi, nigdy nie ukrywał, że najważniejszą osobą w jego życiu jest córka, Maja. To właśnie dla niej postanowił ponownie ożenić się ze swoją dotychczasową żoną, z którą rozwiódł się dwa lata wcześniej, a kiedy córka zapragnęła wystąpić w filmie, jej marzenie szybko doczekało się realizacji.
W międzyczasie Tomasz odpiera zarzuty, jakoby jego córka przesadzała z makijażem. Jak napisał na Instagramie po dyskusji, jaka na ten temat odbyła się w „Dzień Dobry TVN” jego córka i jej zamiłowanie do kosmetyków stały się obiektem bezpardonowej nagonki:
Jedna z porannych śniadaniówek zaczęła nawet jeden z odcinków od ankiety czy Maja powinna się malować w tym wieku… Ok, cena popularności powiecie, ale gdzie jest granica? Kto daje nam prawo do ranienia i oceniania innych publicznie, często też anonimowo? Można tak łatwo kogoś dotkliwie zranić, obrzucić błotem, upokorzyć i chwile potem wylogować i uciec z miejsca „zbrodni”.
Maja Oświecońska trafiła do szpitala
Takie zmartwienia okazały się jednak niczym w porównaniu z tym, co stało się ostatnio. Każdy rodzic zna paraliżujący strach, obezwładniający w sytuacji, gdy dziecko nagle zapada na zdrowiu. Oświeciński właśnie go doświadczył. Sytuacja była tak poważna, że Maja musiała został przewieziona karetką do szpitala. Jak ujawnił aktor:
Wczoraj kiedy pojechałem do Łodzi zadzwoniła Ola, że pogotowie zabrało Majkę do szpitala, bo zwijała się z bólu brzucha.
Objawy były tak niepokojące, że rodzina podejrzewała zatrucie grzybami. Na szczęście w szpitalu okazało się, że bezpodstawnie. U Mai zdiagnozowano zapalenie wyrostka robaczkowego, co wprawdzie jest poważną sprawą, ale jednak nie aż tak, jak zatrucie grzybami.
Jak pisze Oświeciński, nie wiadomo, czy Maja zostanie zatrzymana w szpitalu na okres świąt, ani czy ojciec będzie mógł się z nią zobaczyć. Oddziały szpitalne nadal funkcjonują bowiem w trybie pandemicznym, więc Mai, jako osobie niepełnoletniej, może towarzyszyć tylko jedno z rodziców. W szpitalu przebywa z nią mama, natomiast Tomasz pozostał na posterunku w kuchni, na wypadek, gdyby święta udało się jednak uratować. Jak wyznał na Instagramie:
Podejrzewaliśmy zatrucie grzybkami ze słoika, ale padła wstępna diagnoza zapalenie wyrostka robaczkowego. Od wczoraj dziewczyny czekają w szpitalu na decyzję, co dalej. Nie wiemy, czy wrócą do domu na wyczekane przez nas święta. Nie tracimy jednak wiary, więc ja sam na posterunku robię co mogę, aby wszystko było tak, jak sobie zaplanowaliśmy, kiedy dziewczyny wrócą do domu. Smażę, gotuję, jeżdżę do sklepu, sprzątam. Zawsze wiedziałem, że przygotowanie świąt to spory wysiłek, ale nie sądziłem, że aż taki. Ta sytuacja pokazuje, że nie ma w życiu nic ważniejszego niż zdrowie i wsparcie bliskich. Bez tego nie ma nic.
Zobacz też:
Ricky Martin kończy 50 lat. Tak zaczynała się jego przygoda z show biznesem
Przepowiednia na święta. Co zobaczył Krzysztof Jackowski
Żołnierze z bronią na jasełkach w szkole podstawowej w Ełku
***








