Był gwiazdorem Polsatu. Wyjechał na Islandię i został... kelnerem!

Oprac.: Irena Krawiec

Był gwiazdorem Polsatu. Wyjechał na Islandię i został... kelnerem!  @adam_strycharczuk/
Był gwiazdorem Polsatu. Wyjechał na Islandię i został... kelnerem! @adam_strycharczuk/Instagram

Adam Strycharczuk był gwiazdą Polsatu. Porzucił show-biznes. Co dziś robi?

Islandia zawsze była moim marzeniem. W maju tego roku wybrałem się tam wreszcie z narzeczoną jako turysta. Zwiedziliśmy praktycznie całe południe tego magicznego kraju. Oczarował nas od samego początku. Będąc na miejscu, rozmawialiśmy także z kilkoma osobami pracującymi na Islandii. Bardzo zachwalali warunki pracy, życie w tej odległej krainie i nie ukrywając - zarobki
powiedział w rozmowie z "WP".
Po powrocie do Polski stwierdziliśmy, że taka odskocznia od dotychczasowej rzeczywistości dobrze nam zrobi. Chciałem zdystansować się od otoczenia, nabrać inspiracji, pomieszkać w innym kraju. Inflacja i prowadzenie działalności w obecnej sytuacji w Polsce wymusiła też na mnie potrzebę zarobienia paru groszy. Przez ostatni rok nie miałem zleceń z TV, ofert reklamowych
dodał na łamach tego samego portalu.
Nie należę do osób, które uganiają się za innymi na kolanach, tylko biorę sprawy w swoje ręce. Kilka dni po powrocie wysłaliśmy CV, a dwa tygodnie później byliśmy już na wiosce na północy Islandii w pracy
czytamy.

Adam Strycharczuk pracuje jako kelner

Pracę dostałem, wysyłając CV na islandzki portal z ogłoszeniami o pracę. Stworzyłem swój profil, przejrzałem oferty i zaaplikowałem w 8-10 miejsc. Bez agencji, pośredników. Odpowiedź miałem po dwóch dniach. Później odbyła się rozmowa online i zapadła natychmiastowa decyzja o przyjęciu mnie do pracy jako kelnera w hotelowej restauracji typu "fine dining"
przyznał na łamach "WP".
Miałem doświadczenie z pracy w gastronomii w Warszawie, biegle mówię po angielsku. Ten język tak naprawdę wystarczy, by rozpocząć tu swoją przygodę. Wiele osób narzeka, że ciężko znaleźć pracę. Ja mam zupełnie inne doświadczenie. Pracuję na pełen etat w systemie cztery dni pracy, dwa odpoczynku
wyznał w tej samej rozmowie.
Mam bardzo pomocnych kolegów i koleżanki, nikt tu mnie nie strofuje i nie pogania. Panuje wzajemny szacunek. Tego mi trochę brakuje w naszym kraju.
napisał w sieci.
Czy jest ciężko? To praca, więc bywa różnie. W przeciwieństwie jednak do polskich realiów, nikt nie patrzy ci na ręce i nie pogania. Tu jeśli wykonujesz swoją pracę należycie, jesteś szanowany i chwalony. Wychodzisz do domu i nikt nie męczy cię głupimi telefonami. Kończysz o konkretnej godzinie, wypłatę dostajesz zawsze punktualnie na początku miesiąca i cieszysz się czasem wolnym. Z tym w naszym kraju bywa różnie. Jestem bardzo zadowolony z atmosfery i komfortu pracy. Z zarobków nie ukrywam, również. A dodam, że pracuję za minimalną krajową
czytamy.
Coraz bardziej się przekonuję, że lubię pobyć sam ze sobą. To bardzo trudne do zrobienia w Warszawie. Tutaj muszę się starać, by spotkać innych ludzi. To fajne, nowe i potrzebne mi uczucie. Dwa, chyba zaczynam już oczyszczać się z tej całej presji jaka na co dzień mi towarzyszyła w Polsce. To wieczne „coś muszę, coś wypada”, szukanie zajęć na siłę. Tu uczę się po prostu żyć chwilą. Nie oznacza to, że nie będę tworzyć. Od tego nigdy nie ucieknę
wyznał.
Wyluzowałem z wieloma rzeczami, prawie nic mnie nie denerwuje. Do tego hajs się zgadza, Baba się dużo uśmiecha i koledzy spoko
przyznał.
Jestem tu tylko na sezon, dla zmiany otoczenia. Wracam na jesień. Co dalej? Mam jakieś plany, ale staram się żyć z dnia na dzień. Może kupię starego vana i pojadę w świat z narzeczoną i psem? Może zostanę biznesmenem? Nagram album? A może tu wrócę? Zobaczymy. Tymczasem zapraszam na swojego instagrama i TikToka, gdzie można być ze mną na bieżąco
uspokoił obserwująycych.
Adam Strycharczuk
Adam StrycharczukGałązkaAKPA
Adam Strycharczuk o zmianach w jury programu "Twoja twarz brzmi znajomo"!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?