Jak donosi informator "Na żywo", niedawno Bilguun bawił się w warszawskim klubie Platinium. Gdy kelner podawał mu zamówionego drinka, zażartował z telewizyjnego akcentu Bila i wydukał niewyraźne: "plosę"... Ariunbaatar z kamienną twarzą wypalił podobno: "Chyba proszę!".
Nie umie się z siebie śmiać? A może wizerunek naiwnego Mongoła zaczął mu już przeszkadzać? Nie jest przecież tajemnicą, że celebryta mieszka w naszym kraju od urodzenia i świetnie zna język polski, a reporter z Mongolii, za którego podawał się na początku swojej kariery, jest tylko świetnie wykreowaną medialną maską.









