Tabloidy w ostatnim czasie donosiły, że w relacji dziennikarki i pogodynka coraz częściej dochodziło do kłótni, że prezenter przestał spłacać kredyt na dom, w którym planowali wspólną przyszłość, i zostawił partnerkę z ogromnymi długami!
Czemu miałaby służyć ta gra? Zapewne podniesieniu temperatury wokół najnowszej edycji "Tańca z gwiazdami". Jak na zawołanie pojawiły się wypowiedzi rzekomych przyjaciół Beaty Tadli, którzy nie szczędzili jej partnerowi gorzkich słów:
"Zgotował Beacie piekło, a potem porzucił bez słowa. Została sama ze wszystkimi obowiązkami, rachunkami, z całą codziennością. A przecież od dawna obiecywał jej ślub!".
Tymczasem w niedawnym autoryzowanym wywiadzie prezenter mówił coś innego: "Nie rzuciłem Beaty! Dalej jesteśmy w związku, tylko dla wielu osób z boku wygląda on na niekonwencjonalny. Jak wszyscy mamy chwile radości i ciche dni..." - miał powiedzieć "Party".
Co ciekawe, osoby z otoczenia Kreta utrzymują, że nie opuścił on Tadli, a jedynie wyprowadził się z domu do swojej kawalerki na warszawskiej Starówce, by... w spokoju pracować nad nową książką.
"Mieszkając sam, może się lepiej skupić. Beata nie ma z tym żadnego problemu" - mówi w rozmowie z "Rewią" osoba z bliskiego otoczenia pary.
Dodaje, że dziennikarka skupia się w tej chwili przede wszystkim na intensywnych treningach z Janem Klimentem (41 l.), z którym dogaduje się bez słowa.
"Janek jest dla mnie ogromnym wsparciem. To cudowny człowiek i fantastyczny zawodowiec!" - ocenia dziennikarka, dodając, że od zawsze marzyła o tym, aby nauczyć się tańczyć profesjonalnie.
Okazuje, że Tadla ma również inne plany związane z tanecznym show.
"Ponoć liczy, że występ otworzy jej drogę do Polsatu" - ujawnia źródło "Rewii". Tak było z dziennikarką Pauliną Chylewską, która po udanych występach na parkiecie przeszła z TVP do redakcji Polsatu Sport.
Kilka dni temu Jarosław Kret odpadł z "Tańca z gwiazdami". Czy pojawi się na widowni, aby dopingować Beatę? "Gorąco jej kibicuję" - deklaruje prezenter.



***
Zobacz więcej materiałów:








