"Złotopolscy" to serial, który był uwielbiany przez widzów. Opowiadał historię skłóconego latami rodzeństwa, Dionizego Złotopolskiego i Eleonory Gabriel oraz ich dzieci i wnuków. Ostatnio odcinek wyemitowano w 2010 roku.
Jednak nie obyło się bez skandali. W 2002 roku z serialu odeszła Anna Nehrebecka, która grała postać Barbary. Jej bohaterka nagle zmarła na nowotwór podczas operacji. Wokół odejścia aktorki krążyło wiele plotek, a ona sama niechętnie rozmawiała na ten temat.
Moja Barbara Złotopolska została tam uśmiercona, a potem jej ciało spalono i rozsypano wokół Złotopolic. Trudno byłoby z tego "prochu powstać". Czego nie żałuję, jedynie formy, z jaką się ze mną wtedy rozstano. Ale spuszczam nad tym zasłonę milczenia

W końcu jednak, mimo upływu czasu, wróciła do tamtych wydarzeń i w wywiadzie dla tygodnika "TeleTydzień" opowiedziała, co tak naprawdę zaszło.
Nigdy o tym nie mówiłam, ale było to dla mnie przykre przeżycie. O tym, że produkcja zamierza zrezygnować z mojego wątku, dowiedziałam się tuż przed zdjęciami, od jednej z pań garderobianych. Moje zdumienie było tym większe, że kilka dni wcześniej zaproponowano mi kolejną serię i toczyliśmy dyskusje o perypetiach mojej bohaterki. Zależało mi, aby była wiarygodna, a sytuacje, które ją spotykają, układały się w logiczną całość. Najwidoczniej nie spodobało się to tym, którzy decydowali o losach serialowych bohaterów
Okazuje się, że nikt jej nie poinformował oficjalnie o zmianach, jakich dokonano. Nehrebecka wręcz podkreśla, że na planie była "asystentka asystentki", która powiedziała, że jej postać zostanie uśmiercona.
Tego dnia na planie była jedynie asystentka asystentki, od której dowiedziałam się, że Basia wkrótce umrze, a jej prochy zostaną rozsypane na cztery wiatry

Koszmarnie potraktowana aktorka, z bólem serca, przyjęła decyzję produkcji. Jednak nie wiedziała, że to dopiero początek "afery". Kilka dni później w środowisku artystycznym pojawiły się plotki, jakoby Nehrebecka awanturowała się o pieniądze. Aktorka stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom.
Trzy dni później usłyszałam od jednej z koleżanek z teatru, że postanowiono mnie wyrzucić, bo awanturowałam się o pieniądze. Napisałam do szefostwa, że czuję się urażona, a od ludzi kultury oczekiwałabym odpowiedniego zachowania
Jak widać TVP poczuła się odpowiedzialna za całą sytuację i postanowiła przeprosić. Jednak nie do końca w dobrym stylu.
Tydzień później dostałam bukiet kwiatów ze swoim nazwiskiem napisanym przez "ch", a po mieście zaczęły krążyć jakieś legendy na temat mojej domniemanej chciwości. Doprawdy! Gaża nie jest najważniejszą rzeczą, jaką biorę pod uwagę w rozmowach zawodowych. To oczywiste!
***








