Reklama
Reklama

Anna Iberszer: Co robiła w kubańskim więzieniu?

Sensacyjne zwierzenia gwiazdy serialu "Ranczo"! Opowiedziała o tym po raz pierwszy, zdradzając najdrobniejsze szczegóły!

Wiele wspólnego łączy aktorkę Annę Iberszer (43 l.) z Francescą, włoską policjantką, którą grała do 2016 roku w serialu "Ranczo".

- Rola została napisana specjalnie dla mnie. Włoskie korzenie zawdzięczam babci - mówi.

- Dziadek zakochał się w niej, gdy wracał z frontu z armią generała Andersa. Zamieszkali nad morzem w pięknym Cesenatico, ale kiedy spodziewali się dziecka, odwiedzili rodzinę w Polsce. Nie pozwolono im już wrócić do Włoch. W dzieciństwie słuchałam, jak moja mama rozmawiała z babcią po włosku, a kiedy podrosłam, wyjeżdżałam na wakacje do szkoły językowej w Rimini. Tam poznałam kulturę i historię kraju mojej babci.

Reklama

Choć serial się już skończył, aktorka nie narzeka na brak zajęć. Jej mąż, Tomasz Drabek (45 l.), gwiazdor serialu "Diagnoza", ubolewa nawet, że zbyt rzadko ją widuje. A to przez rozpoczętą w marcu pracę w Teatrze Polonia.

Szukając inspiracji, sięgnęła do fotograficznych archiwów i natknęła się na zdjęcia z pobytu na Kubie w 2008 roku. Od tamtej pory była tam wiele razy. Wróciły wspomnienia... Dziś sama nie może uwierzyć, że wspierała tamtejszą opozycję przeciw komunistycznemu reżimowi. I że była w kubańskim więzieniu!

- Odkąd pamiętam, podróżowałam. Jak się dało i gdzie się dało. Nie miałam rodziny, więc było łatwiej - zwierzyła się. I przeżyła najbardziej niebezpieczną przygodę życia, o której mówi po raz pierwszy.

Działający w Waszyngtonie Instytut na rzecz Demokracji szukał w Polsce ludzi, którzy mogliby pomóc w transporcie sprzętu i materiałów na Kubę. - Przypadkiem trafiłam do grupy ludzi kultury jako tłumaczka - opowiada. - Chodziło o przewiezienie odpowiednich filmów, kaset i druków, pieniędzy. Wyprawa miała wyglądać na turystyczną wycieczkę.

- Propozycję dostałam na 3 dni przed wyjazdem. Wyjaśniono mi, że to wolontariat, więc nic nie zarobię, a mogę zostać aresztowana! Nie zdawałam sobie sprawy, w co się pakuję, więc się zgodziłam. Tuż przed opuszczeniem Kuby zostaliśmy zatrzymani na lotnisku. Nie wiem, skąd wzięła się we mnie ta żyłka do szpiegowania. W czasie przesłuchania zaczęłam tak fantazjować, że nas wypuszczono - opowiada "Rewii" aktorka.

Wracała na Kubę w coraz trudniejszych misjach, często samotnych.

- To było silniejsze ode mnie. To co tam zobaczyłam, przeszło wszelkie wyobrażenie. Moje małe problemy stawały się naprawdę małe wobec problemów tamtych ludzi. Czułam, że mogę pomagać. Umiałam już poruszać się po Kubie niczym dziki kot, nie zostawiający za sobą śladu! Woziłam pieniądze, raz miałam przy sobie 9 tys. euro! Potem musiałam wracać, żeby sprawdzić czy zostały spożytkowane zgodnie z celem, czy dostarczony sprzęt pracuje - wyznaje aktorka.

Podczas ostatniej misji została namierzona. - Przed wyjazdem z jednej z prowincji zobaczyłam blokadę, zostałam aresztowana i ostro przesłuchiwana. Bardzo się bałam, ale grałam odważną i do niczego się nie przyznałam. Upierałam się, że jestem turystką - odsłania kulisy.

- Wypuszczono mnie, ale do końca pobytu miałam asystę. Myślę, że sprawdzili mnie , że jestem w Polsce aktorką, grałam już w "Ranczo". Oni dbają o to, by Kuba uchodziła za wolny kraj. Osadzenie w więzieniu aktorki mogło zbulwersować zagraniczną prasę - opowiada Anna Iberszer.

I chociaż wrócić tam już raczej nie może, tamten czas był niezwykle ważny. - Wtedy, gdy tam jeździłam, nie mogłam o tym mówić, bo było to zbyt niebezpieczne. Teraz jednak myślę, że to wspaniały materiał na film albo sztukę. I być może znajdę czas, by napisać odpowiedni scenariusz sensacyjnego filmu?

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Anna Iberszer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama