Kiedy przyjechali do rodzinnego Krakowa na Światowe Dni Młodzieży, od razu zauważono, że już dawno Agata Duda i Andrzej Duda nie wyglądali na tak zrelaksowanych i radosnych. Trzymali się za ręce i obdarzali promiennymi uśmiechami. Nic dziwnego. Ostatnie dni przed przyjazdem do Krakowa para spędziła, wypoczywając w prezydenckim ośrodku "Mewa" na Helu, z daleka od kamer i fotoreporterów.
Luksusowa willa położona jest niedaleko Juraty wśród 150 hektarów lasów, z zamkniętym dla ruchu wodnego akwenem. Prezydent z żoną szaleli na wodnym skuterze, pływali w Bałtyku, odbywali romantyczne spacery wzdłuż plaży. Czuli się jak na początku swego małżeństwa.
Mieli też czas, by wyjaśnić sobie wszelkie nieporozumienia. Jak w każdym małżeństwie przeżywają lepsze i gorsze chwile. Obowiązki służbowe prezydenta powodują, że jest zajęty od rana do nocy i ma mało czasu dla rodziny.
Wiosną relacja między nim a żoną była dość napięta. Pierwsza dama rzadko pojawiała się u boku męża, a jeśli już, to zachowywała się w stosunku do niego chłodno. Pojawiły się nawet plotki, że nie mieszka w Pałacu Prezydenckim. Rzeczywiście, Agata Duda dużo czasu spędza w swoim ukochanym Krakowie, gdzie pomaga opiekować się chorym ojcem.
Tym razem do stolicy Małopolski para prezydencka przyjechała razem. Na podkrakowskim lotnisku w Balicach powitali Ojca Świętego. Potem udali się na Wawel na prywatną rozmowę. Podczas tego spotkania prezydent opowiadał papieżowi o najważniejszej dla Polaków wartości.
- Mówiłem, że w Polsce rodzina cały czas jest oparta na tradycji wielopokoleniowej, że dziadkowie są bardzo ważni, że dzieci mają kontakt z dziadkami - zdradził.
Dzięki oddanej, wyrozumiałej żonie jemu także udaje się taką rodzinę tworzyć.
Zobacz również:



***Zobacz więcej materiałów dot. celebrytów








