Reklama
Reklama

Alina Janowska upamiętniona przez Urząd Dzielnicy Żoliborz

Alina Janowska (+94 l.) była nie tylko aktorką, ale też radną. Właśnie doceniono jej działalność na rzecz dzielnicy.

Jej imieniem nazwano salę konferencyjną w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz. Przed wejściem do niej została też odsłonięta pamiątkowa tablica. Uroczystość zorganizowana została z udziałem trzech pokoleń rodziny. Oprócz męża Wojciecha Zabłockiego (87 l.) zaproszenie przyjęła wnuczka Urszula oraz syn Michał.

Aktorka chętnie angażowała się w życie swojej społeczności lokalnej. Na początku lat 90. była nawet Przewodniczącą Rady Dzielnicy. Jak mówi "Życiu na Gorąco" mąż Janowskiej, rodzina podjęła też decyzję w sprawie cennych pamiątek należących do aktorki.

Reklama

- Charakterystyczne stroje, związane ze znanymi rolami, scenariusze oraz zapiski Aliny chcemy podarować muzeum teatru. Syn Michał się wszystkim zajmuje - opowiada. Dla niego byłoby to jeszcze zbyt bolesne.

Wojciech Zabłocki nie ukrywa, że brakuje mu żony. Śmierć bliskiej osoby to bolesne doświadczenie, ale życie toczy się dalej. Wraz z żoną zawsze byli bardzo aktywnymi ludźmi. Jakiś czas temu Michał Zabłocki, syn pary, dziś poeta, reżyser, opowiadał, że rodzice zawsze byli pracowici, pełni pasji, dużo wymagali od siebie, i to udzielało się dzieciom, które cały dzień miały wypełnione obowiązkami czy pasjami.

Wojciech Zabłocki zapytany niedawno, dlaczego ich małżeństwo było udane, stwierdził: - Może dlatego, że każdy z nas był bardzo zajęty swoimi pasjami, a łącznikiem był dom, dzieci, sprawy z nimi związane. W domu zawsze był szalony ruch, przyjazdy, wyjazdy. Nie można było się długo kłócić czy obrażać, bo zaraz trzeba było załatwić kolejną sprawę.

Mimo że pan Wojciech już dawno osiągnął wiek emerytalny, w jego życiu nadal wiele się dzieje. - Wykładam, piszę książki, maluję. Lubię pracować, to moje hobby. Mam gospodynię, która mi pomaga, bo sam bym nie dał rady. Ale gospodyni była, jak Alina jeszcze żyła - mówi pan Wojciech.

- Poza tym kilka dni temu ponownie zostałem pradziadkiem, moja wnuczka Zofia, córka syna Marcina, urodziła Antosię.

Alina i Wojciech Zabłoccy byli małżeństwem przez 54 lata. Oboje wcześniej byli w związkach, on z pierwszego małżeństwa ma syna Marcina, ona córkę Agatę. Byli już po rozwodach, kiedy spotkali się na pewnym przyjęciu w Warszawie. Przedstawił ich sobie Leopold Tyrmand. Wojciech Zabłocki zapytany, czym ujął Janowską, że zdecydowała się kontynuować znajomość, odpowiedział żartem:

- Chyba tym, że nie wiedziałem, kim jest. Przez chwilę myślałem nawet, że Mieczysławą Ćwiklińską. A przecież Alina była już wtedy bardzo znaną aktorką. Miała wszystkie zalety: była ładna, zgrabna, sympatyczna, inteligentna, dynamiczna, taka do tańca i różańca.

Alina Janowska ceniła w nim wykształcenie, inteligencję i to, że lubi dzieci.

Para doczekała się dwójki wspólnych dzieci, Michała i Kasi. W 2014 roku bliscy Aliny Janowskiej wyznali, że aktorka cierpi na chorobę Alzheimera.

Okazuje się, że na tę samą chorobę zmarł w 2006 roku młodszy o trzy lata Witold, brat Aliny - znany plakacista, grafik i wykładowca akademicki.

- Żona się nim opiekowała, więc zdawała sobie sprawę, jaka to choroba. Ale że zawsze optymistycznie podchodziła do życia, uważała, że jakoś to będzie i da sobie ze wszystkim radę - mówi Wojciech Zabłocki.

Do końca i z oddaniem opiekował się żoną. Nie zdecydował się na oddanie jej do domu opieki społecznej, choć wiele rodzin chorych na Alzheimera, w pewnym momencie podejmuje taką decyzję. - To byłoby nie fair, niezgodne z zasadami olimpijskimi, nie mówiąc już o sprawach uczuciowych - tłumaczy.

***

Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy