Adwokat tłumaczy kuriozalny wyrok Beaty Kozidrak. Sprawiedliwości stało się zadość?
Beata Kozidrak 4 maja usłyszała ostateczny wyrok sądu w sprawie stawianych jej zarzutów. Przypomnijmy, że kontrowersyjna sprawa ciągnie się za wokalistką właściwie od jesieni ubiegłego roku, gdy polska diwa postanowiła siąść za kółkiem, mając 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Z powodu tej karygodnej "wpadki" na drodze Beacie groziła odsiadka za kratami. Na skutek długotrwałej sądowej batalii, początkowy, dość surowy, wyrok został zmniejszony do kary finansowej.
Wokalistka zespołu Bajm będzie musiała zapłacić 50 tys. zł grzywny i 20 tys. zł na rzecz funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Poza tym przez najbliższe pięć lat nie poprowadzi żadnego pojazdu mechanicznego. Prokuratura, ale też i fani, którzy śledzili przebieg sprawy są zgodni, nałożona kara jest dość łagodna.
Redakcja Plejady postanowiła poprosić Piotra Schramma, byłego partnera Edyty Górniak, który jest adwokatem, o to by przyjrzał się sprawie okiem fachowca. Przedstawiciel prawa wytłumaczył decyzję sądu z profesjonalnego punktu widzenia.
Piotr Schramm na początku zwrócił uwagę na interesujący fakt, że Beata, jeśli będzie chciała jeszcze kiedyś usiąść za kółkiem, będzie musiała powtórzyć egzamin na prawo jazdy.
Pamiętajmy, że skoro oskarżona (jeśli wyrok się uprawomocni) nie będzie miała prawa prowadzić samochodu przez pięć lat - to na zakończenie czeka ją także, zgodnie z art. 49 ustawy o kierujących pojazdami, ponowny egzamin teoretyczny i praktyczny na prawo jazdy
Sąd wskazał, jako okoliczności łagodzące, fakt, iż Kozidrak nigdy w przeszłości nie była karana, a także zwrócił uwagę na jej niewątpliwe zasługi dla polskiej kultury. To uzasadnienie wyroku spotkało się z oburzeniem opinii publicznej. Warto tu przypomnieć o tym kuriozalnym uzasadnieniu wyroku, który usłyszała Beata 4 maja, o czym pisaliśmy (tutaj). Piotr Schramm natomiast uważa, że to naturalna kolej rzeczy podczas postępowania karnego.
Wydany wyrok wynika z obowiązku zastosowania się przez sąd do przepisów prawa. Mowa tu m.in. o art. 53 par. 2 ustawy kodeksu karnego. Jest to obowiązkowy przepis dla sądu, który wymierzając karę, uwzględniał w szczególności motywację i sposób zachowania się sprawcy, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw przestępstwa, właściwości i warunki osobiste sprawcy. Uwzględnia także sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości
Adwokat również dodał, że potencjalne ukaranie Beaty Kozidrak więzieniem byłoby możliwe tylko wtedy, gdy inna kara "nie mogłaby spełnić celów kary" innymi słowy - nie sprawdziłaby się. Z tego też względu w wyniku brawury na drodze najbardziej ucierpi kieszeń Kozidrak.
Sąd słusznie wziął pod uwagę takie fakty jak uprzednia niekaralność oskarżonej, 40-letni okres posiadania przez nią prawa jazdy, brak w tym okresie jakichkolwiek kolizji z prawem, dotychczasowy uregulowany tryb życia, a w tym niekwestionowany dorobek artystyczny oskarżonej, jej zasługi dla polskiej muzyki i kultury. Takie są właśnie określone w kodeksie karnym dyrektywy wymiaru kary
Zobacz też:
Beata Kozidrak w stylówce za 10 tys. zł. Zdradziła wysokość "skromnej" pensji
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!











