Reklama
Reklama

Ada Szulc opowiada o wypadku: Modliłam się, żeby przeżyć!

Ada Szulc (25 l.) po raz pierwszy opowiedziała o tragedii, która spotkała ją dwa miesiące temu...

Uczestniczka "X factora" nie mała łatwego życia w ostatnim czasie.

W sierpniu uległa wypadkowi, po którym została jej szpecąca blizna.

Ada po raz pierwszy od tamtego zdarzenia opowiedziała, co dokładnie się jej przydarzyło...

"Wszystko pamiętam, bo byłam przytomna. Biegałam rano, wyskoczył na mnie pies i przestraszyłam się, wyskoczyłam na drogę i akurat jechał samochód i wpadłam prosto na niego.

Ciężko mi powiedzieć, bo to były ułamki sekund, przeleciałam i wylądowałam na drodze.

W ogóle zaraz po wypadku, jak zeszli się ludzie, pierwsze o co prosiłam to to, żeby zadzwonili po karetkę. (...)

Reklama

Nie wiedziałam co się dzieję, modliłam się, żeby przeżyć, czułam tylko, ze krew ścieka mi po twarzy" - wyznała w "Dzień Dobry TVN" wokalistka.

Adzie na szczęście nic poważnego się nie stało, choć wielka blizna na jej czole wciąż nie pozwala jej zapomnieć o tamtym traumatycznym przeżyciu...

"W opatrunku patrzyłam na siebie, jak miałam wszystko pozaklejane to byłam w stanie, ale ranę jako taką to po 2-3 tygodniach zdecydowałam się zobaczyć swoje czoło.

Bałam się. Najpierw byłam przerażona, póki tego nie zobaczyłam.

Nie wiedziałam, czy skończy się przeszczepem, bo ta rana wyglądała bardzo źle - to była wręcz dziura w głowie" - wyznała.

Niedawno Szulc wróciła do koncertowania i bywania na salonach


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ada Szulc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy