Ada Szulc (31 l.) była jedyną dziewczyną, która zakwalifikowała się do finału 1. polskiej edycji show "X Factor". Wróżono jej wielką karierę, ale ona... wcale nie chciała jej robić. "Nie odnalazłam się w show-biznesie. Marzyłam o normalnej pracy" – mówi dziś.
Kiedy w 2011 roku nie udało się jej pokonać Gienka Loski i Michała Szpaka w rywalizacji o zwycięstwo w 1. polskiej edycji "X Factora", uznała, że nie nadaje się na estradę. Trzecie miejsce potraktowała jak porażkę i od razu po finałowym odcinku programu chciała na zawsze zniknąć z show-biznesu.
Okazało się jednak, że są ludzie, którzy chcieliby posłuchać płyty Ady Szulc (posłuchaj!) i gotowi są sfinansować produkcję jej debiutanckiego krążka. Mecenasami młodej piosenkarki zamierzali ponoć zostać... dziennikarka Jolanta Pieńkowska i jej mąż - jeden z najbogatszych Polaków - Leszek Czarnecki!
Niestety, na planach się skończyło...
"Nie bardzo wiedziałam, co mam ze sobą zrobić po programie. Śpiewanie sprawiało mi wielką radość, ale nie potrafiłam się odnaleźć w świecie celebrytów... Męczyły mnie błyski fleszy, a popularność - przytłoczyła" - wspomina Ada i dodaje, że dziś myśli, iż nie była wtedy jeszcze gotowa na robienie kariery.
"Śpiewanie - jak najbardziej, ale wszystko inne - nie" - mówiła w wywiadach.
Ada Szulc żartuje, że starczyło jej zapału na dwa lata. Zawsze jednak, stojąc na scenie czy przed mikrofonem w studiu nagraniowym, tęskniła za normalnym życiem i anonimowością.
Nie miała zamiaru uczestniczyć w wyścigu po sławę... Wiedziała, że nigdy nie będzie gwiazdą, bo po prostu tego nie chciała. Marzyła tylko o tym, by odzyskać prywatność!