Prawda o przeszłości Tyszkiewicz wyszła na jaw. Jako nastolatka była niezłym ziółkiem
Beata Tyszkiewicz to bez wątpienia jedna z najwybitniejszych postaci polskiego filmu. Mało kto wie, że aktorka nazywana "wielką damą kina" była w młodości bardzo niesforna, a jej mama rwała miała już dość, gdy dochodziły do niej skargi o kolejnych wybrykach córki. Miarka się przebrała, kiedy nastoletnia Beata przyniosła do domu świadectwo z... jedenastoma dwójami. Przyszła gwiazda w ogóle nie przykładała się do nauki.
Beata Tyszkiewicz od kilku lat ukrywa się przed światem, bo – jak twierdzi jej córka – nie chce, by widziano ją złym stanie.
"To ma związek z szacunkiem, jakim moja mama darzy swoją publiczność. Ona uważa, że gwiazda zawsze i wszędzie powinna być wzorem, dobrze wyglądać i nie urażać ludzi swoją słabością i gorszym wizerunkiem” - powiedziała Karolina Wajda w rozmowie z "Super Expressem".
"Dzisiejsze pokolenie ma do tego inny stosunek. Aktorki pokazują się w dresach i bez makijażu, a moja mama zawsze była osobą zadbaną" - stwierdziła.
Beata Tyszkiewicz świadomie zrezygnowała z udziału w życiu publicznym, wycofała się z niego i nie zamierza wracać. Ci, którzy ją znają, są przekonani, że słono płaci za tę decyzję, bo przecież zawsze lubiła błyszczeć.
Aktorka i niezapomniana jurorka "Tańca z gwiazdami" od najmłodszych lat uwielbiała być w centrum uwagi. Niestety, w szkole nie pozwalano jej błyszczeć, a wręcz niszczono jej ambicje, czemu zawsze głośno się sprzeciwiała.
Beata Tyszkiewicz wspominała na kartach autobiografii, że jej mama, idąc na wywiadówkę, spodziewała się usłyszeć, że nie potrafi zapanować nad córką, która źle się uczy, której przydałaby się dyscyplina, bo bez niej z pewnością niczego w życiu nie osiągnie. Przyszła gwiazda miała poważne problemy z nauką, ale nie dlatego, że brakowało jej zdolności. Jej po prostu nie chciało się uczyć, za co w końcu została ukarana wyrzuceniem z gimnazjum.
"Kiedy okazało się, że mam na świadectwie jedenaście dwój, mama stwierdziła, że jedynie siostry sobie ze mną poradzą, a rygor panujący w katolickiej szkole dobrze mi zrobi" – wyznała w swej książce.
Kiedy Beata Tyszkiewicz trafiła do tej szkoły, miała już na koncie pierwszą rolę filmową. Fakt, że zagrała Klarę w "Zemście", kazano jej jednak zachować w tajemnicy przed koleżankami z internatu.
"Miałam nic nie mówić koleżankom z internatu o tym, że gram w filmie, bo to może je zdemoralizować. Oczywiście już pierwszego dnia opowiedziałam o moich wrażeniach z planu filmowego" – napisała po latach w "Nie wszystko na sprzedaż".
O swoim debiucie w "Zemście" Beata Tyszkiewicz mówiła w wywiadach, że "zdarzył się przez przypadek". Miała niespełna 17 lat, gdy pod koniec 1954 roku w żeńskim Gimnazjum im. Narcyzy Żmichowskiej, do którego uczęszczała, zjawił się asystent Antoniego Bohdziewicza, Paweł Komorowski.
"Poszukiwał dziewczyny do roli panienki z dworku szlacheckiego. Byłam w dziewiątej klasie, miałam długie jasne włosy i miliardy piegów. Zauważył mnie i umówił w Bristolu na rozmowę z reżyserem. Nie bardzo rozumiałam, czego ode mnie oczekują" – wspominała w autobiografii.
Reżyser "Zemsty" zaprosił Beatę do Łodzi na zdjęcia próbne.
"Pojechałam sama, bez mamy. Dostałam tekst i miałam go przeczytać, zwracając się do Wieńczysława Glińskiego, który kandydował do roli Wacława"- wyznała w "Nie wszystko na sprzedaż".
Niestety, Beata wypadła u boku Glińskiego fatalnie i kilka dni później dostała wiadomość, że nie dostała roli. Tymczasem Antoni Bohdziewicz, przeglądając nagrany z udziałem nastolatki materiał, uznał, że winę za jej porażkę ponosi jej partner. Zaprosił ją jeszcze raz i tym razem postawił przed kamerą razem z Ryszardem Baryczem.
"Zaiskrzyło i zagrałam. Mama od razu mi zapowiedziała, że na więcej razy się zgodzi, przynajmniej dopóki nie skończę szkoły" - opowiadała aktorka w swej książce.
Młodziutka Beata Tyszkiewicz była przekonana, że do bycia aktorką nie jest jej potrzebne żadne wykształcenie, więc nie przykładała się do nauki, ale w szkole prowadzonej przez siostry wytrwała, ku wielkiej radości mamy, aż do matury. Kiedy jednak przyszedł czas, by przystąpić do egzaminu dojrzałości, wolała – zamiast się uczyć - chodzić po parku i zachwycać się budzącą się do życia przyrodą.
Maturę z języka polskiego oblała. Uznała, że temat wypracowania jest źle sformułowany. Kartkę zawierającą składające się z jednego zdania uzasadnienie tej tezy, oddała przewodniczącej komisji i wyszła z sali.
"Siostry oceniły moją pracę jako nie na temat. No i nie zdałam" – przyznała w autobiografii.
Beata Tyszkiewicz nie chciała tracić roku, więc po powrocie do Warszawy przystąpiła do egzaminu poprawkowego. Zdała celująco.
Tak naprawdę zdecydowała się zdawać maturę tylko dlatego, że bez niej nie mogłaby studiować aktorstwa. Zdała co prawda do szkoły teatralnej, ale musiała zadeklarować, że przed rozpoczęciem roku akademickiego dostarczy świadectwo dojrzałości. Dostarczyła...
Beata Tyszkiewicz przetrwała w szkole teatralnej zaledwie rok. Oficjalnie - wyrzucono ją, bo wystąpiła w telewizyjnej reklamie maseczek upiększających, a studentom pierwszego roku nie wolno było przyjmować żadnych ról. Tak naprawdę - rektor Jan Kreczmar osobiście skreślił ją z listy studentów zaraz po tym, jak zobaczył ją w teatrze na kolanach znanego krytyka Jana Kotta.
Profesor uznał, że to niemoralne i nie przystoi przyszłej aktorce. Na nic się zdało tłumaczenie, że usiadła na kolanach dziennikarza niechcący, przechodząc na swoje miejsce, gdy na widowni zgasły już światła. Kreczmar powiedział jej, iż "nie tak się robi karierę w teatrze" i zasugerował, że powinni się rozstać.
10 lat później Beata spotkała Jana Kreczmara na planie "Lalki", w której grała główną rolę kobiecą.
"Powiedziałam mu: 'Nawet pan nie wie, panie rektorze, jaka jestem panu wdzięczna. Gdyby nie pańska decyzja, nie siedzielibyśmy razem dziś w tym powozie'" - wspominała w autobiografii.
Grając w "Lalce" Beata Tyszkiewicz była już wielką gwiazdą. Jej kariera była dowodem na to, że do zostania wybitną aktorką i gwiazdą filmową wystarczy talent, a jeśli się go nie ma, to nawet świadectwo z najwyższymi ocenami nic nie pomoże.
Źródła:
1. Książka B. Tyszkiewicz „Nie wszystko na sprzedaż”, wyd. 2003
2. Książka A. Augustyn-Protas „Beata Tyszkiewicz. Portret damy”, wyd. 2020
3. Rozmowa z K. Wajdą, „Super Express” (styczeń 2020)
Zobacz też:
Tyszkiewicz reaguje na wieści o ekranizacji nowej "Lalki" z Dorocińskim. Padły gorzkie słowa
Grażyna Szapołowska zabrała głos ws. Beaty Tyszkiewicz. Iwona Pavlović niedługo potem wyjawiła