Tuż po zwycięstwie Marina ogłosiła ws. Szczęsnego. Aż trudno uwierzyć, wprost mówi o końcu
Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Ledwo Wojciech Szczęsny przeszedł na sportową emeryturę, a już po kilku miesiącach wrócił na boisko. I to w jakim stylu! Na koncie gwiazdora znalazł się właśnie kolejny okazały puchar. Podczas świętowania zwycięstwa nie mogło zabraknąć jego ukochanej żony Mariny i syna Liama. Bramkarz nie mógł się jednak powstrzymać od drobnej złośliwości...
Wojciech Szczęsny jest chyba w najlepszym momencie swojej kariery. Jeszcze parę miesięcy temu świat obiegła informacja o jego przejściu na emeryturę. Tego nikt nie mógł przewidzieć - przecież dopiero co plotkowano o jego rychłym transferze. Golkiper stwierdził jednak, że chce odpocząć i skupić się na rodzinie, która dopiero co się powiększyła - w czerwcu przyszła przecież na świat jego córka, Noelia.
Ale życie potoczyło się inaczej. Niedługo później Polak dostał propozycję dołączenia do FC Barcelony, a takich ofert się przecież nie odrzuca. Nikt chyba jednak nie sądził, że Szczęsny poradzi sobie tam... aż tak dobrze. Pomimo nieuniknionych błędów i czasami mieszanych opinii dziennikarzy bramkarz pokazał klasę i stał się cenionym zawodnikiem w drużynie.
Dołożył też swoją cegiełkę do wielkich triumfów klubu. W ostatnim czasie wywalczył on przecież Puchar Króla i Superpuchar Hiszpanii, a ostatnio jeszcze mistrzostwo tego kraju. I to właśnie ten tytuł zespół świętował po ostatnim meczu. W takiej chwili u boku Szczęsnego nie mogło zabraknąć jego największych fanów - żony i syna.
Kilka dni temu zawodnicy FC Barcelony świętowali już na ulicach miasta kolejny tytuł w swoim portfolio. Sieć obiegły wówczas urocze zdjęcia i nagrania Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego, którzy m.in. śpiewali hymn Polski na dachu klubowego autobusu.
W niedzielę czekało ich dla formalności jeszcze jedno spotkanie na murawie. Ku zaskoczeniu wszystkich Barca przegrała z Villarealem 2:3. "Lewy", który znajdował się na boisku przez 74 minuty, nie zdołał umieścić piłki w bramce przeciwnika. Wojtka natomiast w ogóle zabrakło - trener postanowił posadzić go na ławce rezerwowych, co zresztą nie spotkało się później z aprobatą internautów.
Porażka na samym finiszu nie zmieniła jednak znakomitego położenia FC Barcelony - tytuł mistrza w końcu i tak jej się należał. Po rozgrywce cała drużyna świętowała z kibicami na murawie, z dumą dzierżąc w rękach okazały puchar. Swoich ukochanych dopingowały też oczywiście wraz z dziećmi Anna Lewandowska i Marina Łuczenko-Szczęsna.
Wokalistka opublikowała na Instagramie urocze nagranie, na którym widać, jak Liam tuż po zakończonym meczu rzuca się tacie w ramiona, a potem razem pozują z pucharem.
Niespełna siedmioletni chłopiec zaprezentował też swoje piłkarskie umiejętności, które z pewnością odziedziczył po znanym ojcu. W pewnym momencie podrzucił bowiem piłkę, którą następnie z przewrotki skierował do bramki. Szczęsny ani na chwilę nie wyszedł jednak z roli i nie pozwolił, by ta trafiła do celu. W swoim stylu, z nonszalanckim uśmiechem na ustach, wykopał ją bowiem zagiętą do tyłu nogą.
Widać jednak, że cały ten wieczór był wyjątkowo radosny. Marina nie mogła powstrzymać się od kilku słów podsumowania.
"Jesteśmy tak niesamowicie dumni z Ciebie! Kiedy ogłosiłeś koniec kariery, coś we mnie nie pozwalało w to uwierzyć... W głębi serca czułam, że to jeszcze nie czas, że to nie może być koniec. Gdy tylko pojawiła się ta szansa, wiedziałam - jeśli wrócisz, to tylko po coś wielkiego. Po coś, co ma znaczenie. Po zwycięstwo. Wierzyłam w Ciebie i wiedziałam, że to się uda. Spełniłeś nasze marzenia, moje marzenie. Kocham Cię" - zwróciła się w osobistym wyznaniu do męża.
Teraz wszyscy z niecierpliwością czekają na decyzję Szczęsnego w sprawie przedłużenia kontraktu z Barceloną. Unikający zwykle takich deklaracji gwiazdor przyznał, że otrzymał propozycję umowy na dwa lata, ale zanim cokolwiek postanowi, musi skonsultować się z rodziną.
Zobacz też:
Mama Szczęsnego nie wytrzymała. Oficjalnie zwróciła się do syna takimi słowami
Ujawniono prawdę o zarobkach Wojciecha Szczęsnego. Nie jest tak, jak wszyscy myśleli
Marina potwierdziła w sobotnie popołudnie. Wprost o małżeństwie ze Szczęsnym. "Oczy zachodzą łzami"