Mariola Bojarska-Ferenc o świętach w rodzinnym gronie
Mariola Borajska-Ferenc ma zamiar świętować święta w rodzinnym gronie. Nie będzie to zaskoczeniem dla nikogo, kto wie, że w tym roku już piąty raz została babcią. To dla niej wielkie szczęście.
"Cały dzień, jak wiedziałam, że synowa rodzi, to chodziłam po domu, bo nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. W tym momencie jestem najszczęśliwszą babcią na świecie" - wyjawiła Pomponikowi.
Mariola Borajska-Ferenc zdobi dom na święta. Będzie nietypowo?
Mariola dała do zrozumienia, że wcześniej czuła się młodą babcią, a teraz bycie babcią przeżywa nieco bardziej.
"Każda matka wie najlepiej, co ma zrobić z dzieckiem. Ja będę na pewno rozpieszczać" - mówiła, gdy została zapytana, czy wtrąca się w sprawy rodziców.
Mimo to nie obędzie się bez niespodzianek. Mariola Borajska-Ferenc nie może doczekać się świąt w świątecznym gronie. Uchyliła rąbka tajemnicy, co ma zamiar zaplanować dla swoich najbliższych.
"Ja kocham biały i czarny. Tak też moja choinka wygląda. W tym roku mam nawet zamówione specjalne szkło. Szukałam czarnego i znalazłam. Lubię art deco, czyli lata 20. Ta czerń się wpasowała do mojego domu" - opowiadała, by po chwili podkreślić, że wnętrze nabiera wyrazistości dzięki złotym dodatkom.
"Mam na drugi dzień świąt takie samo szkło, ale czerwone (...) Będę kombinować, na razie robię sobie próbne stylizacje" - dodała.
Mariola Borajska-Ferenc o wydatkach na święta. Ostro o prezentach
Jeśli chodzi o wydatki, Borajska-Ferenc nie myśli o budżecie, ale zastanawia się nad tym, czego rodzina naprawdę potrzebuje. Chodzi jej zwłaszcza o to, by nie piętrzyło się jedzenie, które ostatecznie zostanie wyrzucone lub oddane.
"My kochamy ryby, ale ja trochę się łamię. Śledzie lubię, ale nie żeby jeść w wielkich ilościach. Będą tradycyjne dania: pierogi z kapustą, barszczyk czerwony z uszkami, będzie ryba pieczona..." - wymieniała dziennikarka.
Następnie Mariola poruszyła temat kopert dla najmłodszych członków rodziny. Jej zdaniem dużo lepiej jest kupować coś konkretnego - książki czy zabawki, które uczą lub dołożyć się do wakacji, ubrań, nauki języka czy... teatru.
"Ja nie lubię wyrzucania pieniędzy na tak zwane bzdety (...) Pewnie będę pytała się rodziców, o czym które z moich wnuczków marzy (...) Trzeba nauczyć się cieszyć małymi rzeczami" - podkreśliła.









