Ryszard Petru na internetowych forach szybko dorobił się miana "króla wpadek".
Śmiano się z niego, gdy opowiadał, że Imperium Rzymskie upadło u szczytu swojej potęgi i wtedy, gdy twierdził, że Józef Piłsudski zorganizował zamach majowy w 1935 roku.
Powodów do żartów dostarczył też, gdy rozwodził się na temat "święta sześciu króli" i przy okazji jego wypowiedzi na temat Davida Camerona, którego nazwał "Kamerunem".
"To źle świadczy o tych, co się nabijają. (...) Po angielsku czyta się bardziej przez u albo przez nieme u" - tłumaczył polityk w programie Moniki Olejnik.
Dziennikarka była w szoku, kiedy Petru z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie wie, o co chodzi w haśle "My, Naród".
"Ale to jest słynne przemówienie Wałęsy!" - wykrzyknęła wówczas.
Myliłby się ten, kto twierdziłby, że teraz lider Nowoczesnej będzie uważał na słowa.
Niedawno zaliczył kolejną językową wpadkę!
W artykule na portalu Tomasza Lisa chciał nawiązać do słynnego "Houston, mamy problem", ale zamiast poważnie znów wyszło komicznie.
Wszystko przez to, że polityk... przekręcił nazwę miasta i napisał "Huston".
Błąd szybko wychwycili wnikliwi internauci.
Na Twitterze furorę robi hashtag "#miastaPetru".
Pod nim każdy może wpisać propozycje miast, których nazwy mógłby przeinaczyć mężczyzna.
Zobacz również:









