Monika Richardson grzmi po konkursie chopinowskim
Monika Richardson nie jest fanką zwycięzcy tegorocznego konkursu chopinowskiego? Jury, pod przewodnictwem Garricka Ohlssona, obradowało aż do godz. 2:30, by wyłonić laureatów.
Ostatecznie decyzja zapadła - zwyciężył Amerykanin Eric Lu. Na drugim miejscu znalazł się Kevin Chen z Kanady, a trzecie zajęła Zitong Wang z Chin. Polak Piotr Alexewicz zajął piątą pozycję. Monika Richardson nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw. W swoim felietonie dla "iWoman" wyraziła rozczarowanie.
"(...) usłyszałam werdykt. Powiem wam zupełnie szczerze, nie zapamiętałam ani jednej nuty z występów Erica Lu, a naprawdę grzecznie słuchałam wszystkich" - skwitowała występ zwycięzcy.
Monika Richardson docenia przedstawicielki konkursu. Zwraca uwagę na jedno
Dużo bardziej do gustu przypadły jej inni występujący muzycy. W tym kobiety, których zabrakło na podium - Miyu Shindo oraz Shiori Kuwahara.
"(...) mamy w finale dwie wspaniałe pianistki z kraju kwitnącej wiśni: doświadczoną, najstarszą wśród uczestników Shiori Kuwahara, która chce muzyką zmieniać świat i czynić ludzi dobrymi (bardzo się wzruszyłam, gdy to powiedziała) i 23-letnią Miyu Shindo, która w finale zagrała mój ukochany koncert fortepianowy e-moll w taki sposób, że nie mogłam wyjść z samochodu i siedziałam przez wiele minut pod domem rodziców w zimnym aucie, słuchając tej nieprawdopodobnej synergii z orkiestrą Filharmonii Narodowej. Obie wspaniałe. Obie przegrały" - pisała Monika.
Po chwili dała upust swojej złości:
"(...) Zresztą żadna kobieta nie mogła wygrać, nie gdy w jury rządzą (...) dziady" - zaznaczyła Richardson.
Monika Richardson nie szczędziła słów krytyki. Tak mówi o jury
Monika Richardson skomentowała nawet zachowanie jury - a dokładnie Garricka Ohlssona.
"Garrick Ohlsson wielokrotnie narzekał na złe samopoczucie, nie tylko on zresztą biadolił, jakie ciężkie jest życie jurora, ile trzeba się napracować… Proponuję więc uwolnić tych zmęczonych starszych panów od owego nieludzkiego brzemienia i oddać sprawy w ręce ludzi, dla których muzyka Chopina nie jest gorsetem, który trzeba sznurować, aż wyprze się z kobiety resztki tlenu" - skwitowała.
Monika jest świadoma, że jej słowa mogą spotkać się ze sporą krytyką ze strony ludzi, ale nie przejmuje się tym. Chciała, by jej odbiorcy wiedzieli, co myśli o powstałym zamieszaniu.
"Jedyne, co postuluję, to wpuszczenie odrobiny powietrza do tego dusznego salonu" - podsumowała.