Jadwiga Barańska miała zaledwie 17 lat, gdy stanęła przed komisją egzaminacyjną łódzkiej PWSFTViT. W jej składzie znalazł się m.in. Jerzy Antczak, pracujący wówczas jako asystent na uczelni. Jak potem wspominał w "Życiu na gorąco", był zaledwie o 6 lat starszy od Barańskiej, ale mu się wydawało, że wszystkie rozumy pozjadał:
"Swoim bełkotem przyczyniłem się do tego, że oblała egzamin. Wydawała mi się brzydka, chuda i niezdolna. Na szczęście za rok zdała z wyróżnieniem, bo kto wie, czy byśmy się jeszcze spotkali".
Jadwiga Barańska: taką radę usłyszała od Bardiniego
O tym, że Barańska nie zniechęciła się do aktorstwa przesądził Aleksander Bardini. Aktorka wspominała po latach w wywiadzie dla Polskiego Radia:
"Pojechałam zdawać do Warszawy, tam też mnie nie przyjęli, ale nie wiadomo, dlaczego wybiegł za mną Aleksander Bardini i powiedział, żebym na pewno zdawała za rok. I zdałam. To był bardzo mądry człowiek".
Wraz z indeksem łódzkiej filmówki dostała serca Jerzego Antczaka. Już mu się nie wydawała brzydkim kaczątkiem, wręcz przeciwnie, zakochany bez pamięci reżyser dla Barańskiej złamał wszystkie obowiązujące na łódzkiej PWST, surowo zakazujące wykładowcom romansowania ze studentkami.
Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak byli biedni, ale szczęśliwi
Żeby zamknąć usta plotkarzom, wzięli ślub, gdy Barańska była na trzecim roku, nie bacząc na to, że nie mają gdzie mieszkać.
Ostatecznie dzielili mieszkanie z mamą aktorki i klepali biedę. Jak potem wspominał Antczak w rozmowie z Pomponikiem:
"Ledwie wiązaliśmy koniec z końcem. Jej mama sprzedawała biżuterię, żeby nam pomagać. Bo ja do związku wniosłem niewiele: kapelusz, garnitur, dwie koszule na zmianę, dwie pary skarpetek i płaszcz z misia".
Wszystko zmieniły "Noce i dnie". Podobno pomysł zekranizowania powieści Marii Dąbrowskiej wyszedł od Jadwigi Barańskiej. Jak wspominała w wywiadzie dla portalu autowizualni.pl:
"Zwróciłam uwagę męża, co mi się zdarzyło raz jeden, że byłoby dobrze, gdyby on się tym zainteresował. Nie tylko dlatego, że ja bym chciała grać tę rolę, ale miałam nosa, że całość jest godna uwagi. Okazało się, że miałam rację i sama znalazłam dla siebie rolę".
"Zwróciłam uwagę męża, co mi się zdarzyło raz jeden, że byłoby dobrze, gdyby on się tym zainteresował. Nie tylko dlatego, że ja bym chciała grać tę rolę, ale miałam nosa, że całość jest godna uwagi. Okazało się, że miałam rację i sama znalazłam dla siebie rolę".
"Noce i dnie" odmieniły życie Barańskiej i Antczaka
Film, który wszedł na ekrany kin w 1975 roku, bił rekordy popularności. Główną rolę Antczak, zgodnie z wolą żony, powierzył właśnie jej, a za idealnego kandydata do roli Bogumiła uznał Jerzego Bińczyckiego.
W obu przypadkach okazało się to idealnym rozwiązaniem. Barańska i Bińczycki stworzyli hipnotyzujące kreacje aktorskie, recenzenci prześcigali się w zachwytach, tłumy ustawiały się w kolejkach do kinowych kas, a film zdobył m.in. Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych i został nawet nominowany do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Barańska za rolę Barbary została uhonorowana Srebrnym Niedźwiedziem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.
Przez lata krążyły legendy, jakoby po drugiej stronie kamery Antczak szalał z zazdrości. On sam twierdzi, że był szczęśliwy, widząc, jak sugestywnie odgrywają wspólne sceny. Za to wdał się w konflikt z ówczesnym ministrem kultury.
Bazując na uzyskanej, dzięki nominacji do Oscara, popularności za oceanem, podjął decyzję o wyjeździe na stałe. Żona, będąca wówczas u szczytu kariery, zdecydowała się jechać z nim. Za kilka dni minie pierwsza rocznica jej śmierci. Jadwiga Barańska zmarła 24 października 2024 roku w Los Angeles, w wieku 89 lat.