Wyszła na jaw prawda o operacji Schreiber. Wiadomo, ile zapłaciła [POMPONIK EXCLUSIVE]
Pod koniec maja Marianna Schreiber zdecydowała się wyjechać do Turcji na zabieg powiększenia biustu, po którym długo dochodziła do siebie. W najnowszym wywiadzie z Pomponikiem wytłumaczyła, jakie były jej motywacje, na jaki rozmiar się zdecydowała i jak w jej przypadku wyglądała kwestia opłat za cały proces. Można się zdziwić...
Nie da się ukryć, że odkąd zaczęła swoją przygodę z show-biznesem, Marianna Schreiber w sposób widoczny się zmieniła. W wywiadach mówiła wprost o korektach, których dokonała, tłumacząc się przede wszystkim względami zdrowotnymi. Ostatnio oprócz opadających powiek i krzywej przegrody nosowej na liście znalazł się jeszcze biust, który celebrytka postanowiła powiększyć.
Wyjazd do Turcji skrupulatnie relacjonowała w sieci. Stąd właśnie wiadomo, że pierwsze dni po operacji nie były dla niej łatwe - ciągle towarzyszył jej ból. Teraz jest już zdecydowanie lepiej, choć 32-latka nie może sobie pozwolić na odpoczynek; w końcu dopiero co uczestniczyła w rozprawie rozwodowej.
"Fizycznie czuję się lepiej. Jestem dwa tygodnie po operacji, a psychicznie myślę, że czuję się pozytywnie, ale nie na tyle, żeby powiedzieć, że czuję się bardzo dobrze, więc pracuję nad tym" - wyznała Pomponikowi.
Modelka miała dobry powód, by zdecydować się na tak poważny krok. Nie oznacza to jednak, że nie pojawiły się u niej wątpliwości.
"Miałam kompleks i długo się nad tym zastanawiałam. Wiedziałam, że będę różnie odbierana przez ludzi, że [będą mówić, że] 'to się nie godzi', że 'jesteś hipokrytką', że 'kolejna sztuczna, napompowana'. Natomiast proszę ludzi o to, żeby zrozumieli, że czasami kobieta ma taki kompleks, że myśli tylko o tym, że nie jest w stanie tego przezwyciężyć. Nie chcę teraz opowiadać o kształcie swojego biustu pierwotnie, żeby teraz się z tego tłumaczyć. Ale po prostu potrzebowałam tej operacji. Lekarz też powiedział, że to nie była moja fanaberia" - powiedziała wprost.
Schreiber zdradziła, że obecnie ma implanty o pojemności 350 ml. Taka zmiana w wyglądzie zaskoczyła nawet ją samą. Nie od razu czuła się z nią swobodnie.
"[Byłam] zaskoczona, ale z drugiej strony też czułam się na początku niekomfortowo. Nagle widzę ten biust, którego wcześniej widziałam u innych kobiet, ale co innego jest widzieć to u innych, a co innego widzieć to u siebie i przede wszystkim czuć. Wiadomo, że to też jest pewien rodzaj obciążenia, bo jeden implant waży mniej więcej kilogram" - wyjawiła Pomponikowi.
Okazuje się, że sama celebrytka nie wydała na ten proces ani złotówki.
"Zaproponowała [mi to] firma. (...) To jest jakby biuro podróży, które organizuje cały wyjazd, cały ten proces i zabieg. Miałam zapewniony hotel, w którym byłam przez tydzień. Wiem, że niektóre influencerki (...) wyjeżdżają na jeden dzień, a następnego wracają. Ja sobie tego jednak nie wyobrażałam (...)" - podkreśliła w rozmowie z naszym reporterem.
Schreiber mogła liczyć nie tylko na profesjonalną opiekę medyczną, ale i na troskę swojego aktualnego partnera. Marianna na bieżąco pokazywała, jak Piotr Korczarowski dotrzymuje jej towarzystwa czy pomaga w codziennych czynnościach. Kobieta publicznie mu za to podziękowała, nie chciała jednak dłużej rozwodzić się nad swoim związkiem ze względu na odbiór, z jakim się to zazwyczaj spotyka.
"Pod wpływem tego, że ja publikowałam różne filmiki, zdjęcia i tak dalej, wylała się kolejna fala (...) [krytyki]. Doszłam do wniosku, że może jednak bez sensu jest to wszystko pokazywać, więc przestałam to robić z wielu różnych przyczyn i myślę, że słusznie" - podsumowała wątek w wypowiedzi dla Pomponika.
Zobacz też:
Schreiber podjęła decyzję ws. nazwiska. Teraz mówi o kolejnym mężu [POMPONIK EXCLUSIVE]
Schreiber zabrała głos po sprawie rozwodowej. To dlatego zawołała o rozsądek [POMPONIK EXCLUSIVE]
Schreiber spotkała się z mężem na sprawie rozwodowej. W pewnym momencie emocje wzięły górę