Król disco polo postanowił nie brać przykładu z kolegów artystów, którzy doznają szoku w momencie przechodzenia na emeryturę. Potem żalą się w mediach na swój ciężki los, choć wśród społeczeństwa raczej nie znajdują zrozumienia. Ostatnio głośno było o Rudim Schubertcie, który utyskiwał, że ZUS wyliczył mu emeryturę na 1200 złotych, co określił mianem żenady. W komentarzach pod naszym artykułem większość z was pisała, że trzeba było płacić składki. Nie wiedzieli tego także Krzysztof Cugowski, który wyznła niedawno, że wyliczono mu emeryturę na 570 złotych, a Maryla Rodowicz wyjawiła, że z ZUS-u dostaje miesięcznie zaledwie tysiąc złotych. Teraz okazuje się, że w show-biznesie są jednak artyści, którzy o emeryturze pomyśleli nieco wcześniej niż w dniu przejścia na nią. Okazał się nim Zenek Martyniuk, który w rozmowie z wp.pl postanowił utrzeć nosa znanym kolegom z marnymi emeryturami.
"Nie dostaję żadnych pisemek. Tak naprawdę nie interesowałem się tym. Ja co miesiąc opłacam składkę w wysokości 4 tys. zł, ale na szczęście na razie sporo koncertuję i nie mam zamiaru iść na emeryturę. Zobaczymy, jak będzie jak przyjdzie na to czas" - oznajmił król disco polo.
Cóż, mówi się, że rocznie Zenek zarabia kilka milionów złotych, więc pewnie emerytura nie będzie jego jedynym źródłem utrzymania, ale i tak warto pochwalić jego przezorność!
