Magazyn "Press" przyjrzał się karierze młodego Chajzera. Choć do roli showmana przygotowywał się ponoć od dziecka, nie zawsze wszystko szło po jego myśli.
"Na świadectwie maturalnym miał tylko jedną piątkę - z historii. Na egzaminach lepiej mówił, niż pisał. Pisemny z języka polskiego zdał na trójkę, a ustny na czwórkę. Naukę rozpoczął w zwykłym liceum na warszawskim Ursynowie, lecz rodzice przenieśli go do prywatnej szkoły, bo w publicznej koledzy ze starszych klas mu dokuczali - za znane nazwisko" - czytamy w magazynie.
Przez długi czas myślał o aktorstwie, niestety, nie potrafił nauczyć się dłuższego tekstu na pamięć. Ojciec załatwił mu więc staż w "Super Expressie" - i tak Filip zaczął pisał o życiu znanych ludzi.
Gdy się tym znudził, przeniesiony został do działu miejskiego, następnie trafił do "Życia Warszawy", potem "Newsweeka". Kolejny etap jego kariery to radio i telewizja - załapał się m.in. do Trójki, później do TVN Warszawa, gdzie pracował jako reporter. Marzył o pracy w TVN 24, jednak dyrekcja uznała, że nie jest dobrym materiałem na dziennikarza informacyjnego.
Po słynnym reportażu zrobionym na Warsaw Fashion Week, gdzie ośmieszył blogerów modowych, pytając ich o kolekcje Hansa Klossa, Jana Guttenberga, Helmuta Kohla, Karela Gotta, Chajzer wylądował w końcu w "Dzień dobry TVN" i powoli zaczął wyrastać na gwiazdę. Niebawem na antenie zadebiutuje jego program "Hipnoza". Czy widzowie go pokochają, tego nie wiadomo.
Z tekstu magazynu "Press" możemy się dowiedzieć również, że największe pieniądze Chajzer zarabia dziś na prowadzeniu imprez.
"Bierze tylko najwyższe stawki. Przeciętne wynagrodzenie za poprowadzenie eventu to 5-10 tysięcy złotych. Filip Chajzer negocjacje zaczyna od 20-30 tysięcy. Nawet jego ojciec nie rozumie, dlaczego Filip nie zgadza się na poprowadzenie za mniejsze pieniądze nawet jakiejś bardziej prestiżowej imprezy. W tym biznesie to standard, jednak nie dla Filipa" - mówi "Pressowi" znajomy Chajzera.
Prezenter zarabia również, sprzedając ciuchy swojej marki z nadrukami i pomagając firmom w kryzysach wizerunkowych.
"Uznał, że na tej zdobytej sławie trzeba zarobić tyle, ile się tylko da" - kwituje rozmówca magazynu.



***
Zobacz więcej materiałów:








