Agnieszka Kaczorowska, która jakiś czas temu doszła do wniosku, że zna się na wszystkim i wytrwale opromienia innych swoimi opiniami na dowolny temat, postanowiła ujawnić, co myśli o body positive i akceptowaniu swoich niedoskonałości. Jej zdaniem, jest to równoznaczne z promowaniem mody na brzydotę i godzeniem się z bylejakością.
Jak ujawniła, życie tylko wtedy ma wartość, jeśli polega na bezkompromisowym dążeniu do bycia najlepszą wersją siebie i mozolnym wspinaniu się na szczyt, cokolwiek to znaczy. Według Agnieszki, akceptowanie faktu, że czasem odczuwa się zmęczenie, albo nie wygląda się tak dobrze, jakby się chciało, jest naganne, zwłaszcza w przypadku influencerek.
Forsuje również pogląd, jakoby człowiek był produktem, a życie promowaniem siebie jako „marki osobistej”. Karolina Korwin-Piotrowska zauważyła, że w ten sposób przekreśla wszystko, co psychologowie i aktywiści zrobili w minionych latach dla kobiet, które przez wieki były uczone dopasowywania się do oczekiwań wszystkich, tylko nie własnych. Pisarka i feministka Sylwia Chutnik w swoim wpisie przyznała, że przez całe swoje życie walczyła dokładnie z takimi poglądami, jakie Agnieszka radośnie promuje na Instagramie.
Wróblewska i Paschalska też odpowiadają Kaczorowskiej
Do opinii Kaczorowskiej postanowiła się też odnieść Julia Wróblewska. Młoda celebrytka, która od lat zmaga się z poważnymi problemami psychicznymi, postanowiła na Instagramie Agnieszki napisać, na podstawie własnego doświadczenia, jakie skutki może mieć życie pod ciągłą presją bycia doskonałą w każdym aspekcie życia:
Aga, uwielbiam Cię. Ale próbowanie być „najlepszą wersją mnie” mnie zniszczyło. Od dziecka musiałam być taka i taka i taka. Uśmiechnięta, ładna, schludna, bez wad. Tak można jakiś czas, ale to wykańcza i na pewno nie jest szczęściem. Teraz jest moda na prawdę, nie na brzydotę. I dzięki temu sama stałam się prawdziwa i nie jestem kalką idealności, jak wiele osób w naszej branży. Schludność i zadbanie jest ważne, ale brzydota jest subiektywna i nie można nazywać kogoś brzydkim bo nie poświęca swojego szczęścia by dorównać paniom/panom z okładek gazet (…). Gdy widziałam jak piękne są inne kobiety z branży, czułam się przy nich właśnie brzydka. Bo nie mam idealnych kształtów (…). . Brak tej „mody na brzydotę”, a tak naprawdę prawdy, powoduje problemy psychiczne i to spore.
Kaja Paschalska, która, podobnie jak Agnieszka i Julia zadebiutowała w show biznesie jako dziecko, postanowiła wytłumaczyć Agnieszce, jak zgubne jest budowanie samooceny na zdaniu innych:
Jak bardzo można się zatracić w kreowaniu siebie w strachu przed oceną innych ludzi. Jak można mieć święte i błędne przekonanie, że jeśli osiągniesz tę utopijną perfekcję to kontrolujesz sytuację i co za tym idzie odbiór swojej osoby przez innych więc jest to jedyna droga do czucia akceptacji, której tak bardzo potrzebujesz. Ile czasu zajmuje zdanie sobie sprawy z tego, że to traktowanie siebie jako wieczne work in progress właśnie z tego wynika. Że poczucie własnej wartości nigdy nie będzie Ci dane od innych bo musisz je dostać od SIEBIE. Że nawet płynąc na fali ich uznania zawsze znajdzie się ktoś kto zepchnie Cię mentalnie do punktu wyjścia i znajdziesz nowe dziury w tej wymuskanej projekcji samej siebie, która miała być przecież nietykalna.
Agnieszka na razie nie sprawia wrażenia, jakby te argumenty do niej trafiły. Wręcz przeciwnie, z ilustrowanego starannie wystylizowanym zdjęciem wpisu, jaki zamieściła dzisiejszego popołudnia na Instagramie wynika, że jeśli ktoś tak odebrał jej opinię, to jego problem. Ona osobiście planuje pozostać przy własnym zdaniu:
Jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony czytając mój poprzedni post, to szczerze przepraszam. Nie taka była intencja i nie odnosił się do nikogo bezpośrednio. Natomiast jak każdy, mam prawo mieć swoją opinię i pogląd na dany temat. Niektórzy rozumieją i się zgadzają, inni nie rozumieją, jeszcze inni się nie zgadzają. I Ok. Tu stawiam kropkę.








