Reklama
Reklama

Wojciech Młynarski i Irena Santor wróżyli jej wielką karierę. U szczytu sławy zniknęła ze sceny

Joanna Zagdańska miała 18 lat, gdy po raz pierwszy wystąpiła na festiwalu w Opolu jako solistka. Występ młodziutkiej kandydatki na gwiazdę w koncercie "Debiuty" przeszedł bez echa, ale ona wcale się tym nie przejęła. Była przekonana, że pewnego dnia rzuci całą Polskę na kolana. Siedem lat później wyjechała z Opola z wyróżnieniem, a jej "Rękawiczki" stały się wielkim hitem. Dziś piosenkarka zajmuje się pracą naukową i szykuje się do nagrania płyty ze scatowymi wersjami znanych przebojów.

Joanna Zagdańska nie kryje, że od paru lat jest zafascynowana tzw. scatem, czyli śpiewaniem polegającym na naśladowaniu odgłosów instrumentów i zastępowaniu tekstu słowopodobnymi onomatopejami (przykładem scatu jest słynna "Papaja" Urszuli Dudziak).

"Mam marzenie, by nagrać formy scatowe utworów, które są znane, popularne. Takiej płyty w Polsce jeszcze nikt nie zrealizował" - zdradziła wokalistka na antenie Polskiego Radia PiK.

"Nie byłaby to oczywiście komercyjna płyta. Ale szersza publiczność mogłaby sobie od czasu do czasu posłuchać znane przeboje w nietypowych wersjach. Byłby to też świetny materiał dla przyszłych adeptów sztuki, którzy chcą rozwijać się technicznie czy improwizacyjnie" - dodała i zasugerowała, że planuje nagrać m.in. scatową wersję swego największego hitu "Rękawiczki".

Reklama

Joanna Zagdańska zachwyciła Wojciecha Młynarskiego i Irenę Santor

Joanna Zagdańska - dziś pani prof. dr hab. Joanna Żółkoś-Zagdańska z Akademii Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy - była 16-letnią licealistką, gdy wystąpiła z zespołem Rezonans na festiwalu piosenki studenckiej w Krakowie. W jury konkursu zasiadał m.in. Wojciech Młynarski.

"Śpiewałam wtedy solowo, a koleżanki mi wtórowały. Pan Wojciech Młynarski nas dostrzegł i zaproponował nam udział w festiwalu w Opolu w koncercie premier, tylko z zupełnie inną piosenką, gdzie już nie miałam możliwości śpiewania solo. Oczywiście skorzystałyśmy z tego zaproszenia, bo byłyśmy bardzo ciekawe tych wszystkich polskich gwiazd" - wspominała w cytowanym już wywiadzie.

Do Opola Joanna wróciła - już jako solistka - dwa lata później. Tym razem zaśpiewała w debiutach. Zakwalifikowała się do konkursu dzięki znakomitemu występowi na festiwalu w Zielonej Górze, po którym sama Irena Santor powiedziała o niej, że jest wschodzącą gwiazdą i z pewnością zrobi oszałamiającą karierę.

Niestety, Joanna nie rzuciła na kolana ani publiczności, ani jurorów oceniających debiutantów. Nie przejęła się tym wcale. Uznała, że być może za mało jeszcze umie, by absorbować sobą uwagę słuchaczy.

Joanna Zagdańska nie chciała śpiewać piosenek lekkich, łatwych i przyjemnych

Młoda wokalistka obiecała sobie, że po skończeniu studiów w katowickiej Akademii Muzycznej wróci do Opola i dopiero wtedy pokaże, na co ją stać.

"Żeby się odpowiednio zaprezentować, nie wystarczy dobrze zaśpiewać. Trzeba mieć własny styl wykonawczy, aby zostać dobrze przyjętym i zapamiętanym" - stwierdziła w wywiadzie dla "Expressu Bydgoskiego".

Podczas studiów Joanna poznała pianistę jazzowego i kompozytora Adama Żółkosia, który został jej najbliższym współpracownikiem i wkrótce potem także mężem. To właśnie on skomponował specjalnie dla niej kultowe "Rękawiczki", które w 1986 roku zaprezentowała na festiwalu w Opolu. Zdobyła wtedy wyróżnienie, co było równoznaczne ze zwycięstwem, bo nagrody głównej tego roku nie przyznano. Za wykonanie "Rękawiczek" wschodząca gwiazda dostała też Grand Prix w Konkursie Piosenki Interwizji w Sopocie i na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Słonecznym Brzegu w Bułgarii.

Cała Europa zakochała się utalentowanej i ślicznej Polce. Ona jednak, zamiast brylować na festiwalach piosenki lekkiej, łatwej i przyjemnej, wolała koncertować z mężem. U boku Adama Żółkosia objechała większość światowych imprez jazzowych, a jej głosem zachwycali się fani jazzu na całym świecie.

Joanna Zagdańska jako wokalistka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa

W 1990 roku Joanna Żółkoś-Zagdańska niespodziewanie zdecydowała się zawiesić karierę i zająć działalnością pedagogiczną oraz wychowywaniem dzieci (doczekała się z mężem syna Tomasza i córki Agaty).

Dziś wykłada wokalistykę jazzową i uczy interpretacji piosenek w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, prowadzi zajęcia na Uniwersytecie Bydgoskim i jest konsultantką na kursach i warsztatach muzycznych organizowanych przez Związek Kompozytorów i Autorów ZAKR. Jest jedną z niewielu polskich piosenkarek mogących poszczycić się tytułem doktora habilitowanego sztuk muzycznych i wokalistyki. Jednym z jej studentów był Krzysztof Iwanczenko, zwycięzca szóstej edycji programu "The Voice of Poland".

W najnowszym wywiadzie 64-letnia wokalistka zapowiedziała, że oprócz albumu scatowego planuje też nagrać płytę z zupełnie nowymi utworami, które od pewnego czasu sama sobie pisze.

"Zaczęłam pisać. Co prawda nie jestem jakąś specjalnie zdolną literacko osobą, niemniej udało mi się napisać parę tekstów, też współtworzyć muzykę i myślę, że może coś w tym kierunku uda się zrobić" - powiedziała, goszcząc w studiu radia PiK.

Źródła:

1. Rozmowa z J. Zagdańską, Polskie Radio PiK (kwiecień 2025)

2. Wywiad z J. Zagdańską, "Express Bydgoski" (grudzień 2015)

3. Biogram J. Zagdańskiej w Cyfrowej Bibliotece Polskiej Piosenki (bibliotekapiosenki.pl/osoby/Zagdanska_Joanna)

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Ma 20 lat, a na koncie taki sukces. Roksana Węgiel może czuć wielką dumę

Wielkie poruszenie w domu Kukulskiej. Przekazała wieści ws. syna

Sylwia Grzeszczak nie mogła zareagować inaczej. Fani natychmiast ruszyli z komentarzami 


Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy