Reklama
Reklama

​Wojciech Belon: Okoliczności śmierci założyciela Wolnej Grupy Bukowina wciąż czekają na wyjaśnienie

W nocy z 3 na 4 maja 1985 roku w jednym z krakowskich szpitali zmarł 33-letni Wojciech Belon - założyciel i lider Wolnej Grupy Bukowina. Przyczyny nagłej śmierci polskiego pieśniarza, poety i kompozytora do dziś nie zostały wyjaśnione... "Prawda jest tylko jedna, lecz nie będzie nigdy udostępniona. Ci, którzy ją znają, strzegą jej bardzo starannie" - napisali na oficjalnej stronie WGB przyjaciele Wojtka.

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku Wojciech Belon był jedną z najbarwniejszych postaci polskiej sceny muzycznej. Wolna Grupa Bukowina (posłuchaj!), którą założył, będąc jeszcze licealistą, występowała na najważniejszych krajowych festiwalach piosenki - od gdańskiej Bazuny (Festiwal Piosenki Turystycznej), przez krakowski Festiwal Piosenki i Piosenkarzy Studenckich i Famę w Świnoujściu, aż po Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu.

Reklama

Wojciech - młody, przystojny i bardzo zdolny artysta - niestety, zapłacił ogromną cenę za sukces. "Miał chorobę alkoholową" - potwierdziła w wywiadzie zmarła niespełna rok temu żona Wojtka Joanna Belon.  

"Nie było po nim widać, że pije, więc nikt nie wierzył, że on ma problem. Żeby porozmawiać o poezji albo czegoś się nauczyć, każdy przychodził z butelką. Kiedy prosiłam, żeby nie przynosili alkoholu, pukali się w głowę. Dla niego to było strasznie trudne, bo miał pokusę na każdym kroku, nikt go nie oszczędzał - powiedziała wychodzącemu w Chicago polonijnemu "Dziennikowi Związkowemu".

Wojciech Belon: "Jaki jestem, zobaczysz, jak mnie już nie będzie"

Wojciech Belon i Joanna Kornaga poznali się w 1973 roku w Świnoujściu, gdzie wokalista pojechał, by z Wolną Grupą Bukowina wystąpić na festiwala Fama, ona była na wczasach. Tak się złożyło, że koleżanką Joanny ze studiów etnograficznych na Uniwersytecie Jagiellońskim była wokalistka WGB Grażyna Kulawik. Pewnego dnia przestawiła znajomą Belonowi, a on zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.

"Wczasy się skończyły, ale Wojtek zaproponował, żebym z nimi została. Zostałam z nim na zawsze" - wspominała w trzydziestą rocznicę śmierci męża na łamach "Gazety Wyborczej".

Po ślubie, który odbył się w 1977 roku, osiedli w Krakowie, ale - jak opowiadała Joanna - Wojtek nie potrafił usiedzieć w miejscu. Był uzależniony od spotkań z publicznością i nawet gdy na świat przyszła ich córka Ola, nie zrezygnował z nich. Pewnie dlatego nazywano go "wędrownym bardem"

"Był typowym pędziwiatrem. Jak miałam pretensje, mówił: "Jaki ja jestem, to ty zobaczysz, jak mnie już nie będzie". I tak się stało. Bo on był fantastycznym człowiekiem, wspaniałym ojcem i świetnym mężem, a przede wszystkim kochał wolność. Był wolny i dawał mi wolność. Zawsze powtarzał, że ja też muszę mieć swoje życie, swoje sprawy" - opowiadała Joanna Belon "Dziennikowi Związkowemu".

Wojciech Belon - jak zmarł? "Zabiła go polska służba zdrowia"

Wojtek miał 29 lat, gdy z powodu wprowadzenia stanu wojennego w Polsce musiał zawiesić działalność Wolnej Grupy Bukowina. Wtedy zaczął naprawdę ostro pić. Żeby utrzymać rodzinę i jakoś wiązać koniec z końcem, rozwoził mleko. Pod koniec 1982 roku podjął współpracę z Wałami Jagiellońskimi, z którymi - oprócz tego, że koncertował też solo - występował do końca życia.

Do tego, by poszedł na odwyk, namówiła go żona. Trafił do szpitala, ale nie zajęto się nim odpowiednio.

"Odwyk polegał wtedy na unieruchomieniu pacjenta i podawaniu środków uspokajających. Wojtek leżał przykuty do łóżka tyle czasu, że porobiły się zatory. Umarł na zator arterii płucnych" - twierdziła żona artysty, wspominając go po latach na łamach pisma dla Polaków mieszkających w Chicago.

Inny powód śmierci Wojciecha Belona znaleźć można w sieci na poświęconych mu stronach. Pieśniarz miał umrzeć z powodu zaniedbań lekarzy, którzy - gdy trafił pod ich opiekę - zamiast go przebadać i zdiagnozować, potraktowali go jak pijaka i faszerowali środkami uspokajającymi, żeby "nie rozrabiał".

"Nie oskarżam nikogo konkretnego, występuję tylko przeciw ówczesnym standardom, które pozwalały człowieka przywiezionego nie do pierwszej lepszej izby wytrzeźwień, a, jakby nie było, do Szpitala Psychiatrycznego w Kobierzynie, nie zbadać przez wiele dni" - grzmiał na antenie radiowej Trójki przyjaciel Belona z Wolnej Grupy Bukowina Jan Hnatowicz.

Gdy ledwo żywego Belona przewieziono w końcu z Kobierzyna do Krakowa (trafił do Szpitala Klinicznego przy ulicy Kopernika), było już, niestety, za późno. Okazało się, że pilnie potrzebował dializy nerek, ale... kilka dni wcześniej.

"Zabiła go polska służba zdrowia - w ówczesnym stanie jej nędzy, bylejakości i skandalicznie podłego stosunku do człowieka" - stwierdził Jan Hnatowicz w radiowej rozmowie z Bogusławem Sobczukiem.

Dokumentacja medyczna... zaginęła!

Po niespodziewanej śmierci 33-letniego Wojciecha Belona pojawiły się też teorie spiskowe, według których zamordowała go PRL-owska bezpieka wspierana przez... demokratyczną opozycję, którą krytykował w swoich wierszach. Wiersze te miały zaginąć po śmierci Wojtka.

"Prawda o tym, dlaczego zmarł, nigdy nie ujrzy światła dziennego. Ci, który ją znają, strzegą jej bardzo starannie" - czytamy na oficjalnej stronie Wolnej Grupy Bukowina, która reaktywowała się w 1992 roku i wciąż działa. Joanna Belon nigdy nie pogodziła się z odejściem ukochanego męża.

"W każdą rocznicę jego śmierci moje stygmaty się otwierają. Przez te wszystkie lata nigdy nie spotkałam nikogo, kto mógłby go zastąpić w moim życiu chociaż w części, kto dorastałby mu choć do pięt. Miałam szczęście, że byłam z takim człowiekiem" - wyznała dziennikarce "Dziennika Związkowego".

Tak naprawdę Joanna była jedyną osobą, która miała po śmierci Wojtka wgląd do jego dokumentacji medycznej, zanim ta w tajemniczych okolicznościach zaginęła...

Czy rzeczywiście wynikało z niej, że Wojciech Belon umarł z powodu zatoru płucnego, nigdy się już nie dowiemy. Wdowa po artyście zmarła w sierpniu 2021 roku - niespełna miesiąc po powrocie do Krakowa z Chicago, gdzie spędziła ostatnie lata życia.

Zobacz też:

Natasza Urbańska obmacana przez Morrone w busie

Oliwia Bieniuk o relacjach z partnerką ojca: "Są drobne sprzeczki"

Silos rakietowy przekształcony w apartamentowiec

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy