Widzowie łączą wielkie nadzieje z "nowym Ranczem". Arlak studzi emocje
Nowy serial TVP, którego fabuła rozgrywa się w urzędzie gminnym wymyślonej miejscowości Polskie Pole, na nowo wzbudził nadzieje widzów, czekających na "nowe Ranczo". Jednak Violetta Arlak (57 l.), mająca doświadczenie z obiema produkcjami, w najnowszym wywiadzie skupia się bardziej na różnicach niż podobieństwach.
Kiedy w grudniu ubiegłego roku Wirtualne Media poinformowały o rozpoczęciu prac nad serialem "Zaraz wracam" i naszkicowały zarys fabuły, w serca fanów "Rancza" na nowo wstąpiła nadzieja. Nie zabrakło opinii, że nowa produkcja TVP może stać się hitem na miarę kultowego serialu.
Pierwszy odcinek serialu, którego bohaterami są pracownicy urzędu gminy w miejscowości Polskie Pole, TVP wyemituje w 2 września o godzinie 20.30.
Prestiżowa pora może świadczyć o tym, że telewizja publiczna też wiąże spore nadzieje ze swoją nową produkcją, tym bardziej że losy nowych odcinków "Rancza" pod roboczym tytułem "Zemsta wiedźm" rysują się, póki co, mgliście. Tymczasem Violetta Arlak, która w "Ranczu" grała żonę wójta, a w "Zaraz wracam" gminną urzędniczkę, w rozmowie z Plejadą przestrzega przed wyciąganiem pochopnych wniosków:
"To prawda, gram postać, która pracuje w urzędzie gminy, ale seriali, w których pojawia się urząd gminy pewnie jest sporo. Takiej tematyki jest więcej, aczkolwiek nasz nowy serial jest nie tylko o urzędzie gminy. To jest opowieść o ludzkich historiach. Przynajmniej w tę stronę scenarzyści chcieli iść".
Jak ujawnia Arlak w tym samym wywiadzie, scenariusz jest w dużej mierze improwizowany, w każdym razie w znacznie większym stopniu niż "Ranczo", w którym każda scena była przemyślana:
"To jest serial pisany "na żywca". Mam na myśli to, że z dnia na dzień czytam o swojej postaci i dowiaduję się o niej nowych rzeczy. Wiem tylko tyle, że np. dziś gram "to" i jestem w takiej scenie, a jutro będzie "to". Szkoda, że to nie jest tak prawdziwie, że buduję sobie rolę od początku do końca, a potem mogę ją grać. Tutaj gram ją na podstawie tego, co ktoś dostarczy niemal z dnia na dzień. To jest utrudnienie, no, ale czasem bywa taki survival".
Podczas, gdy widzowie i ekipa "Rancza" nie tracą nadziei na reaktywację serialu, a z TVP płyną informacje, że rozmowy na ten temat trwają, Arlak pochodzi do sprawy ze spokojem. Jednak mimochodem daje do zrozumienia, że chętnie by się znów spotkała z Halinką Kozioł:
"Ja mam pewną teorię i trochę się z tego śmieję, że moje postacie troszkę mnie uczą. Przedzieram się przez to życie dzięki kolejnym postaciom. Od Halinki Kozioł można się na przykład nauczyć stanowczości. Ja na co dzień nie jestem aż taka, ale jak człowiek dojrzewa, to też uczy się pewnych zachowań, więc to jest pomocne i trzeba sobie jakoś dawać radę w życiu".
Zobacz też:
Gwiazda "Rancza" przeszła spektakularną metamorfozę. Teraz chwali się podwójnym sukcesem
Wójtowa z "Rancza" jest nie do poznania. Ludzie nie mogli oderwać wzroku