Reklama
Reklama

Wdowa po Ciechowskim przerywa milczenie!

Anna Skrobiszewska ( 44 l.) ma dość pomówień ze strony Małgorzaty Potockiej (60 l.), wcześniejszej partnerki Grzegorza. Postanowiła, że nie puści jej tego płazem...

Małgorzata Potocka i Grzegorz Ciechowski byli w związku ponad 10 lat. W 1987 roku na świat przyszła ich córka Weronika. Rodzinny spokój zakłóciło jednak pojawienie się w domu Anny, nowej niani i gosposi.

Między Skrobiszewską, a panem domu zaczęło iskrzyć. Kobieta przyznaje, że nie był to dla niej powód do dumy, ale rodzącego się między nimi uczucia nie dało się już zatrzymać.

Ich romans został przerwany w momencie, gdy Anna wylosowała wizę do USA. Grzegorz nie mógł z nią jechać, bał się, że Potocka się wścieknie i w ramach zemsty pozbawi go kontaktów z dzieckiem.

Reklama

Po paru miesiącach Ciechowski pojechał w trasę koncertową po Stanach. Wtedy też postanowił oświadczyć się Annie. Jeszcze przed powrotem do kraju dziewczyna zaszła z nim w ciążę.

Potocka wpadła w szał, a wcześniejsze obawy muzyka zaczęły się sprawdzać.

"Małgorzata zamknęła dom na klucz i nie pozwalała zbliżać się do niego pod groźbą, że stanie się komuś krzywda. To były straszne sytuacje. Nie opowiem o nich, żeby nie ranić Wery. Tylko ona jest powodem, dla którego przez tyle lat pozwalałam, by Małgorzata wymyślała te bzdury" - zdradza w wywiadzie dla "Gali" Skrobiszewska.

Potem stało się najgorsze. Okazało się, że Ciechowski ma tętniaka. Konieczna była natychmiastowa operacja. Zabieg się udał, ale nastąpił rozległy zawał serca. Muzyk zmarł 22 grudnia 2001 roku. Osierocił trójkę dzieci i zostawił Annę, będącą wtedy w zaawansowanej ciąży, całkiem samą.

Po jego śmierci walka między wdowami jeszcze bardziej przybrała na sile.

Potocka w wywiadach szkalowała Annę. Twierdziła, że ta dała konającemu Grzegorzowi do podpisania testament, który doprowadził do całkowitego wydziedziczenia Weroniki. Skrobiszewska wszystkiemu zaprzecza.

"To nieprawda. Grzegorz nigdy jej nie wydziedziczył. (...) Małgorzata próbowała podważyć testament, ale nie było żadnych podstaw. Wystąpiła więc w imieniu niepełnoletniej Wery o zachowek. W porozumieniu z moim prawnikiem udało nam się odroczyć sprawę do pełnoletności Wery, żeby mieć pewność, że należące się jej pieniądze trafią właśnie do niej" - wyjaśnia Anna.

Kobieta dodała też, że nie zamierza oszczerstw Potockiej puszczać płazem i już wynajęła prawników.

Wygląda więc na to, że ta wojna raczej szybko się nie skończy...








pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy