Grażyna Torbicka przed laty poszła w ślady słynnej mamy Krystyny Loski, zaczynając pracę w telewizji. Szybko stała się gwiazdą i ulubienicą widzów. Tak jest zresztą do dzisiaj, choć już od paru lat nie prowadzi kultowego "Kocham kino".
Grażyna Torbicka dla męża opuściła Warszawę
Prywatnie dziennikarka prowadzi udane - jak zapewnia - życie małżeńskie z Adamem Torbickim, dla którego nawet przeprowadziła się do Otwocka, gdzie mężczyzna został ordynatorem w tamtejszym szpitalu.
Para nigdy nie doczekała się potomstwa. Prezenterka musiała mierzyć się z licznymi plotkami na swój temat, ale w końcu powiedziała "dość". W jednym z wywiadów wprost wyznała, że brak potomstwa nie czyni z niej gorszej kobiety.
"Są różne przyczyny takiego stanu, ale jedno jest pewne - tylko od ciebie zależy, czy będziesz z tego powodu sfrustrowana i nieszczęśliwa. Trzeba odciąć się od tych szeptów za plecami" - mówiła w "Zwierciadle".
Dziennikarka robi więc swoje i cały czas rozwija karierę w mediach, zajmuje się także schorowaną mamą. Z tego też powodu do Warszawy przyjeżdża niemal codziennie.
Nie do wiary, na czym przyłapali Grażynę Torbicką. Już nawet ona
W środowy wieczór "Fakt" opublikował jednak artykuł, w którym opisał mało eleganckie zachowanie pani Grażyny. Kobieta zaparkował swój samochód w niedozwolonym miejscu, jak zresztą robi wiele gwiazd. Niestety, nawet ona dołączyła teraz do tego grona celebrytów. Zdjęcia tabloidu dowodzą niestety, że to już nie tylko plotki.
"Grażyna Torbicka tym razem zaskoczyła wszystkich i to niezupełnie pozytywnie. Słynna prezenterka zaparkowała swoje auto w miejscu, gdzie wyraźnie widniał znak zakazu postoju. Co więcej, był to wjazd do garaży dla mieszkańców pobliskiego bloku" - donosi "Fakt".
Jak się okazało, dziennikarka poszła do pobliskiej apteki, więc być może musiała szybko zakupić potrzebne mamie leki. Czy to jednak tłumaczy takie zachowanie? Prezenterka miała szczęście, że nie było tam żadnych służb.
"Zgodnie z przepisami, za parkowanie na zakazie zatrzymywania się grozi mandat w wysokości 300 zł i jeden punkt karny" - poucza ją tabloid.
Oby faktycznie był to jednorazowy wyskok!