Vivienne Westwood zdobyła światową sławę w latach 70., za sprawą swoich punkowych inspiracji, wpisujących się w nową falę. W 1971 roku w Londynie przy 430 King’s Road Westwood i McLaren wraz z partnerem, Malcolmem McLarenem otworzyła sklep "Let It Rock", który w późniejszym czasie zmieniał nazwę na "SEX", "Too Fast to Live Too Young to Die" oraz "Seditionaries".
Wspólnie wprowadzili do mody dotąd nieznane pojęcia. W pierwszych latach działalności sklep dostarczał głównie ubrań w stylu subkultury Teddy boys. Westwood i McLaren zajmowali się także projektowaniem kostiumów teatralnych oraz filmowych. W 1975 roku McLaren i Westwood całkowicie przemodelowali jednak swój biznes.
Odtąd zaczęli dostarczać strojów dla fetyszystów, sadomasochistów, jak również produkować koszulki z pornograficznymi nadrukami. W swoich projektach nie mieli żadnych zahamowań, czym podbili serca spragnionych swobody Brytyjczyków. Westwood rozpoczęła ekspansję. Otworzyła cztery sklepy w Londynie, a wraz z upływem czasu jej sieć rozprzestrzeniła się także na pozostałe miasta Wielkiej Brytanii i całego świata.
W 1988 roku projektantka podjęła współpracę z Andreasem Kronthalerem. Cztery lata później poślubiła austriackiego projektanta. Do jej najsłynniejszych projektów należał kostium Madonny w teledysku "Rain" oraz kreacja Elisabeth Shue w filmie "Zostawić Las Vegas". Jej projekty nosiły największe gwiazdy.
Vivienne Westwood nie żyje
Informacja o śmierci 81-letniej Vivienne Westwood ukazała się na oficjalnym profilu domu mody w mediach społecznościowych. Wiadomość potwierdził również mąż zmarłej, Andreas Kronthaler: "Będę kontynuował nasze dzieło z Vivienne w moim sercu" - napisał dyrektor kreatywny, a prywatnie mąż Westwood.
Z informacji podanych w mediach społecznościowych możemy wywnioskować, że do ostatnich dni życia, projektantka wciąż była bardzo aktywna: "Pracowaliśmy do końca, a ona zawsze dostarczała mi mnóstwo rzeczy do zrobienia" - napisał w sieci mąż Vivienne Westwood.
Ewa Minge nie ma wątpliwości po śmierci Vivienne Westwood
Śmierć Vivienne Westwood oznacza koniec pewnej epoki w świeci mody. Tą opinię podziela również Ewa Minge. Jedna z najpopularniejszych polskich projektantek przyznaje, że czasy nieuchronnie się zmieniają. Podkreśliła też swój olbrzymi podziw dla zmarłej projektantki:
Koleją rzeczy jest, że odchodzi najstarsze pokolenie, ikony światowej mody. Vivienne należała do tych kreatorów, którzy całym swoim życiem i własnym wizerunkiem udowadniali odwagę tworzenia innej mody, wyznaczania trendów, wizjonerstwa a nie zwyczajowego w dzisiejszych czasach podlizywania się ulicy. Była mistrzynią, była artystką ogromnego formatu. Marka nadal pozostanie na rynku i kto wie, czy po jej śmierci paradoksalnie nie nabierze tempa, czy nie znajdzie się ktoś kto umiejętnie wykorzysta legendę i jej barwne życie do zbudowania nowej jakości bez wypierania dawnego stylu i sznytu charakterystycznego dla tej płomiennowłosej ekscentrycznej twórczyni. W modzie nieuchronnie idzie nowe

Zobacz też:
Pele nie żyje. Legenda futbolu umierała w otoczeniu najbliższych
Anna Lewandowska wzięła męża w obroty. Tak zmysłowego Roberta jeszcze nie widzieliśmy
