Ojciec dziennikarki, Henryk Loska (79 l.), zwykł mawiać: "Nie ma nic lepszego, niż piłka nożna!". I kiedy tylko los obdarował go prześliczną córką Grażynką, bardzo starał się zaszczepić w jedynaczce miłość do sportu.
Nic dziwnego, że Grażyna Torbicka w publicznych wypowiedziach chętnie wypowiada się i barwnie opisuje sportową przeszłość swego ojca. Zawsze zaznacza, że znalezienie pasji to klucz do szczęścia i satysfakcji. Nie kryje też, że pan Henryk był typem ojca, którym dziecko może się zachwycić - silny, inteligentny, z olbrzymią wiedzą i poczuciem humoru.
Dla pani Grażyny zawsze był i na zawsze pozostanie wzorem do naśladowania. To dzięki niemu zakochała się w sporcie. Jako mały słodki łobuziak przeskakiwała płotki i wspinała się po drzewach. Kochający i tolerancyjny tata czuwał jednak nad tym, aby przeszła do aktywności fizycznej "bardziej świadomej". I tak się stało.
Jako uczennica chętnie brała udział w zawodach sportowych, chodziła nawet na balet, ale zrezygnowała po czterech latach, bo - jak sama mówi - przestała czerpać z tego przyjemność. Zresztą odkryła już wtedy nową pasję - muzykę. Dopiero potem zachwyciła się filmem. I ta miłość trwa po dziś dzień. Jednak piłka nożna latami była przewodnim tematem rozmów w domu rodzinnym dziennikarki (przyjacielem rodziny był wybitny trener Kazimierz Górski).
- Ku wielkiej radości swego ojca, Grażyna interesuje się piłką i przeżywa występy reprezentacji - mówi osoba zaprzyjaźniona z prezenterką. Z pewnością o tej słabości dowiedzieli się organizatorzy gali rozpoczęcia Euro 2012. I przy wyborze prowadzącej uroczyste otwarcie mistrzostw w Warszawie, biorą poważnie pod uwagę jej kandydaturę.
- Nie mają wątpliwości, że z taką biografią i znajomością kilku języków świetnie sobie poradzi. A Grażyna? Z pewnością im nie odmówi. I poprowadzi galę jak nikt. Dla swojego taty - twierdzi nasz informator.

RN
(nr 5)








