Reklama
Reklama

Tomasz Gollob parę razy uciekł śmierci spod kosy. Tak wygląda jego życie

W tym roku minęło pięć lat od dnia, gdy 51-letni obecnie Tomasz Gollob – najsłynniejszy polski żużlowiec – uległ wypadkowi, po którym trafił na wózek inwalidzki. Sportowiec miesiącami walczył z nawracającymi infekcjami, przez które ciągle musiał przerywać rehabilitację. Dziś nie ma już z nimi problemu i powoli wraca do zdrowia. Jego lekarze twierdzą, że to zasługa... koronawirusa!

Dokładnie dwa lata temu - 3 listopada 2020 roku - media obiegła informacja, że Tomasz Gollob ma koronawirusa. Choroba w jego przypadku mogła okazać się śmiertelna... Żużlowiec, odkąd w 2017 roku uległ na crossie groźnemu wypadkowi, miał przecież permanentne problemy ze zdrowiem. Z powodu nawracających infekcji wiele razy trafiał do szpitala i musiał przerywać rehabilitację. Kiedy zajmujący się nim lekarze stwierdzili, że ma Covid-19, był pewny, że tym razem nie uniknie przeznaczenia, które wcześniej oszukał już kilka razy!

Reklama

Tomasz Gollob: Pięć razy oszukał przeznaczenie

Tomasz Gollob to bez wątpienia jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców - jest aż 30-krotnym mistrzem Polski i 7-krotnym mistrzem świata na żużlu. Jest też wielkim szczęściarzem, bo pięć razy dosłownie uciekł śmierci spod kosy.


Po raz pierwszy Tomasz otarł się o śmierć w 1999 roku, gdy w trakcie finału Złotego Kasku we Wrocławiu doznał poważnych obrażeń po wypadku na torze żużlowym. Rok później przeżył wypadek drogowy pod Pniewami.

"Spałem, obudził mnie potworny huk. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem ciężarówkę, która próbuje hamować, ale łapie poślizg i leci prosto na nas. Ostatecznie tir tylko się otarł, ale w kraksie brał udział jeszcze samochód osobowy, który wbił się w mój wóz. Samochód poszedł do kasacji" - wspominał kilka lat później na kartach książki "Gollob. Testament diabła. 44 historie z życia mistrza".

10 czerwca 2007 roku Tomaszowi śmierć po raz kolejny spojrzała prosto w oczy. Był na pokładzie awionetki, która rozbiła się po nieudanej próbie lądowania na lotnisku sportowym w Tarnowie. Wszyscy obecni na pokładzie cudem przeżyli, choć awionetka runęła na ziemię z sześciu metrów.

"Miałem taką myśl, żeby wyskoczyć przez kokpit. To trwało kilka sekund. Popatrzyłem jednak na ojca (Władysław Gollob pilotował awionetkę - przypis red.), jak manipuluje drążkami i stwierdziłem, że może się udać. Lądowanie było dość bolesne, ale w sumie szczęśliwe" - wyznał w swej książce.

"Pamiętam, że silniki, motocykle i części do nich były porozrzucane po całym lesie. Gdy patrzyłem na zdjęcia i filmy z tego pobojowiska, to dziwiłem się, jak w ogóle ktoś mógł coś takiego przeżyć" - napisał.

Po wypadku Tomasz rzucił się na ratunek siedzącym z tyłu awionetki pasażerom. Ostatkiem sił wyciągnął ich z wraku. Próbował też pomóc zakleszczonemu za sterami ojcu, ale nie mógł nic zrobić. Dopiero służby ratunkowe, które dotarły na miejsce kwadrans po wypadku, uwolniły Władysława Golloba. Ojciec sportowca trafił do szpitala ze złamaną nogą, obojczykiem i nadgarstkiem oraz uszkodzoną tętnicą. Lekarze przez kilka godzin toczyli walkę o jego życie. Wygrali!

Czwarte spotkanie oko w oko ze śmiercią Tomasz Gollob miał 21 września 2013 roku podczas walki o Grand Prix Skandynawii w Sztokholmie. Zderzył się na torze z Tai Woffindenem, doznał urazu kręgosłupa i wstrząśnienia mózgu.

Najtragiczniejszy w skutkach wypadek Tomasz przeżył 23 kwietnia 2017 roku na torze motocrossowym w Chełmnie...

Tomasz Gollob: Tragiczny wypadek przerwał karierę żużlowca. Najważniejsze, że żyje...

Tomasz Gollob miał być największą gwiazdą I rundy Mistrzostw Strefy Północnej w motocrossie. Podczas treningu  (zawodnicy jechali w kilkudziesięciometrowych odstępach) żużlowiec upadł. On sam nie pamięta, jak do tego doszło. Leżącego bez ruchu sportowca znalazł jadący za nim kolega Wiesław Wiśniewski. To on zawiadomił służby medyczne, które przewiozły Tomasza na Stadion Miejski w Chełmnie, skąd śmigłowcem przetransportowano go do Szpitala Wojskowego w Bydgoszczy.

Lekarze przeprowadzili operację i wprowadzili Tomasza w stan śpiączki farmakologicznej. Z oficjalnego komunikatu wynikało, że mistrz doznał uszkodzenia rdzenia oraz kręgu TH7, jest sparaliżowany od linii klatki piersiowej w dół, ma mocno stłuczone płuca i problemy z krążeniem. 

"Dziś najważniejsze jest, że Tomek żyje" - powiedział mediom brat żużlowca, Jacek Gollob.

Wiadomo było, że Tomasz Gollob już nigdy nie wróci na tor. Lekarze nie wykluczali jednak, że być może kiedyś uda mu się wstać z wózka.

Tomasz Gollob: Koronawirus przebudował jego układ odpornościowy... To dlatego przestał łapać infekcje!

Po wybudzeniu ze śpiączki Tomasz postawił sobie za punkt honoru powrót do zdrowia. Walczył jednak przede wszystkim o możliwość... walki o odzyskanie sprawności. Uniemożliwiały mu ją ciągle wracające infekcje, utrzymująca się całymi tygodniami wysoka gorączka i potworny ból. W dodatku dwa lata temu dopadł go koronawirus! Lekarze oceniali szanse Tomka na przeżycie na mniej niż pięćdziesiąt procent. A on... po raz kolejny oszukał przeznaczenie.

"Przeżyłem to, ale przekonałem się, że wszystko, co mówi się o tej chorobie to prawda. To bardzo groźna choroba i trzeba naprawdę sporej odporności, by sobie z nią poradzić" - powiedział później na antenie nSport+.

Po pokonaniu koronawirusa ogólny stan Tomasza Golloba niespodziewanie bardzo się poprawił. Tuż po tym, jak zmagał się z zakażeniem Covid-19, infekcje przestały wracać.

Okazało się, że w czasie choroby układ odpornościowy sportowca został w naturalny sposób przebudowany, co doprowadziło do jego wzmocnienia i uodpornienia na inne infekcje. Tomasz mógł wreszcie skupić się na rehabilitacji.

Kilka miesięcy później po raz pierwszy od wypadku wstał z wózka i przeszedł o kulach kilka kroków.

"Pamiętajcie, by nigdy się nie poddawać" - napisa74--ł na Instagramie.

Dziś 51-letni Tomasz Gollob spełnia się jako komentator w Canal+ i przygotowuje się do... chodzenia. Mają mu to umożliwić specjalne ortezy. Wie jednak, że nie wstanie z wózka zbyt szybko. Póki co wrócił za kierownicę samochodu.

"To trwało cztery lata. Jedną ręką kieruję, a drugą dodaję gazu czy hamuję, bo nie mogę tego robić nogą" - pochwalił się w poświęconym mu dokumentalnym filmie "Czas".

Tomasz Gollob wierzy, że doczeka dnia, gdy o własnych siłach pójdzie na stadion żużlowy w Bydgoszczy, by dopingować swych następców. 


Zobacz też:

Grób Marka Perepeczki jest w opłakanym stanie. Aż trudno uwierzyć w to, gdzie spoczął artysta

Jerzy Stuhr uciekał dwa razy z miejsca wypadku? Dotarli do sensacyjnych zeznań motocyklisty!

Tak mieszka Julia Wieniawa. Balijskie klimaty w apartamencie gwiazdy

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy