
Urodziła się 8 sierpnia 1985 roku w Rawiczu w rodzinie sportowców: jej mama grała w koszykówkę, ojciec - w piłkę nożną. To oni zachęcali ją do rozwijania swojej pasji sportowej i wspierali.
Anita Włodarczyk ma 178 cm wzrostu i waży 95 kg. Ma sześć lat starszego brata Karola. Od młodych lat trenowała speedrower i w 1998 roku została mistrzynią Europy juniorów w rywalizacji drużynowej. Później spróbowała swoich sił w rzucie młotem.
Swój pierwszy złoty medal wywalczyła w 2012 roku w Londynie, drugi - w 2016 w Rio de Janeiro. 15 sierpnia 2016 roku pobiła rekord świata w rzucie młotem z wynikiem 82,39 metrów, który przetrwał 13 dni. Został poprawiony 28 sierpnia w trakcie Memoriału Kamili Skolimowskiej w Warszawie i obecnie wynosi 82,98 m.
W październiku 2016 roku obroniła pracę magisterską "Ewolucja rzutu młotem jako konkurencji lekkoatletycznej" w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie. Wcześniej uzyskała licencjat na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu.
Anita Włodarczyk: mąż, dzieci...
Najczęściej wyszukiwaną frazą w google'u w kontekście polskiej sportsmenki są: mąż, dzieci, wiek, Tokio, olimpiada. Lekkoatletka bardzo chroni swoje życie prywatne. Choć wydaje się osobą silną i wojowniczą, na co dzień potrafi być niezwykle delikatna. Ma wszystkie cechy sportowca: łatwo się nie poddaje i zawsze dąży do wytyczonego celu.
Wsparcie już od najmłodszych lat otrzymywała od swoich rodziców, którzy dopingowali ją do walki o siebie:
Powtarzali, że mam iść swoją drogą i się nie poddawać. Wychowali mnie na twardzielkę. Gdy wracałam obolała z treningów, mama robiła mi okłady, ale nigdy nie mówiła: "oj, dziecko odpuść sobie, po co tak się męczyć". Wypytywała, z czym mam problem, co udało się poprawić. Wiem, że pod tym względem rodzice byli wyjątkowi, bo wielu znajomych narzekało, że gdy wracają ze zgrupowania, nikt ich nawet nie zapyta, jak poszło. Ja miałam wsparcie - mówiła w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

Twardzielka o miękkim sercu
O sobie mówi, że jest osobą "bardzo wrażliwą" i nie wstydzi się swoich łez. Co więcej, lubi się wzruszać.
Kiedy są jakieś przykre sytuacje, które nawet nie do końca dotyczą mnie, to potrafię się bez problemu popłakać. Może na zewnątrz tego nie widać, ale niestety mam miękkie serce. Jest to często minusem, ale nic nie poradzę, że uwielbiam się wzruszać. Na stadionie walczę, a w środku jestem delikatną osobą - wyznała w "Fakcie".
O jej życiu prywatnym wiadomo niewiele. W jednym z wywiadów stwierdziła jedynie, że przez swoją sportową pasję nie ma zbyt wiele czasu na spotkania towarzyskie. Uważa, że nie wszyscy muszą zakładać rodzinę i być z kimś związanym. Ona postawiła na sport i na tym na razie się skupia. Chce wykorzystać swój potencjał jak najlepiej. Nie kryje jednak, że z wielu rzeczy musiała zrezygnować.
Nie wszyscy muszą mieć tę swoją drugą połowę. Wielu sportowców jest w takiej sytuacji. Ja nie narzekam. Takie myślenie przychodzi z wiekiem. Ta druga osoba jest ważna, by wspierać. Jeśli ktoś nie był sportowcem, to trudno takiej osobie zrozumieć te częste wyjazdy na zgrupowania. Trzeba mieć naprawdę wielkie zaufanie do drugiej osoby. Moja praca nie wygląda tak jak w telewizji, że człowiek wchodzi do koła, jest wszystko fajnie, bo rzucę i wygram. To cały rok ciężkich przygotowań, którym towarzyszą wzloty i upadki. Na szczęście mam wokół siebie tyle wspaniałych osób, że nie ma takiej sytuacji, że jestem sama i muszę sobie tak radzić w trudnych momentach. Nie jestem robotem i jak każdy też mam przecież słabsze dni. Te osoby naprawdę mnie bardzo wspierają - wyznała.
Wymarzony facet - jak mówi - "musi mieć to coś w sobie, charakter i nie może być... młotem". Jeden jej wystarczy.


Zobacz również:
Interia w Tokio. Polscy siatkarze już dziś wracają do kraju
Aferia w Tokio z Polską w tle. Japonia wzmacnia ochronę ambasady RP