Reklama
Reklama

Tak żyje bohater show "Chłopaki do wzięcia". Sąsiedzi mają już dość

Takiego bohatera w hicie Polsatu jeszcze nie było. Łukasz, przedstawiający się jako „Pan Eksperyment”, ma 35 lat, pochodzi z Żyrardowa i jest plastykiem po studiach na Akademii Sztuk Pięknych. Ma nadzieję, że dzięki udziałowi w show Polsatu „Chłopaki do wzięcia” pozna kobietę, która zaakceptuje go takim, jaki jest. A może to nie być wcale łatwe, bowiem jest mężczyzną… nietuzinkowym. Przekonali się o tym sąsiedzi, którzy mają dość jego specyficznej pasji.

 "Pan Eksperyment" jest typem wolnego ptaka. Nie wyklucza, że z ukochaną u boku mógłby wyruszać na podbój świata, ale na razie po swojemu aranżuje przestrzeń wokół siebie. Praca na etacie nie jest dla niego. Do tej pory imał się różnych zajęć, ale żadne z nich nie spełniało jego oczekiwań.

"Na jednym etacie trzy miesiące przepracowałem, a na drugim ze cztery. I to jest cała moja praca na papierze" - wylicza.

Bywał już w różnych związkach, ale żaden z nich nie przetrwał próby czasu. Pewną relację wspomina ze szczególnym sentymentem. "Jedna z piękniejszych relacji, jakie miałem z kobietą, to relacja, która była oderwana od kontaktów fizycznych. Jedynie się przytulaliśmy" - opowiada.

Reklama

Szuka dziewczyny, która "funkcjonuje inaczej niż większość, nie maluje się, nie farbuje włosów, ma kontakt z przyrodą, zdrowo się odżywia". I której - co istotne - nie będzie przeszkadzało jego zbieractwo.

Od lat w domu oraz na podwórku Łukasz składuje bowiem przeróżne przedmioty. Są tam stare cegły, rowery, butelki, lodówka, kuchenka gazowa, ubrania, kartony, książki, garnki, rury, meble, skrzynki, zabawki i wiele, wiele innych. Jego kobieta powinna "nie widzieć w tym śmieci, tylko potencjał".

On sam zdaje sobie sprawę, że taki styl życia nie każdemu musi pasować. Doświadcza tego na co dzień. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że pasji do zbieractwa nie podzielają sąsiedzi.

"Tą moją przypadłością, która nikomu nie pasuje, jest zbieractwo. Ja to trochę tak odczuwam w środowisku sąsiedzkim, jakby jedną kurę w stadzie, które są takiego samego koloru, pomalować białą farbą. Nagle się okaże, że ona się odróżnia i cała reszta kur leci i ją dziobie, bo ta ma coś innego w sobie. Tą kurą jestem ja" - stwierdza.

Jemu samemu dobrze żyje się w przestrzeni, którą wokół siebie stworzył. Przedmioty zgromadzone pod domem i w jego wnętrzu są dla jego umysłu stymulatorami. "To jest ciągłe nakręcanie mózgu na myślenie. To miejsce, którym się otoczyłem, ja je nazywam eksperymentalną przestrzenią edukacyjną, w skrócie EDUEPE, gdyż wszystko, co tu się dzieje, traktuje jako jeden wielki eksperyment" - wyjaśnia.

Jego zdaniem posiadanie takiego ogromu rzeczy ma niezaprzeczalne plusy. Jedną z większych zalet jest fakt, że w razie potrzeby mnóstwo potencjalnie przydatnych przedmiotów ma tuż obok. A to nie wszystko...

"Sednem tego wszystkiego, tej ilości przedmiotów, jest umiejętność korzystania z nich. Kiedy coś potrzebuję zrobić, często rozwiązanie mam w zasięgu ręki. Potrafię przy użyciu tych przedmiotów stworzyć takie warunki, które będą generowały źródło pieniędzy, plus będą funkcjonowały jako materiały dydaktyczne dla mojego przyszłego dziecka, które chciałbym wychowywać w domu. Nie wyobrażam sobie sytuacji oddania dziecka do przedszkola" - oświadcza.

Dla Łukasza ważne jest posiadanie dzieci, więc gdy jedna z jego byłych już partnerek nie chciała się na nie zdecydować, rozstał się z nią, mimo że jako jedna z nielicznych akceptowała, a nawet lubiła, jego niekonwencjonalną przestrzeń i zamiłowanie do zbieractwa.

Założenie rodziny to dla Łukasza ważny cel. W głowie stworzył już pewien obraz przyszłego, rodzinnego życia. Liczą się dla niego bliskie kontakty, więc wcale nie pragnie mieszkać w dużym domu.

"Chciałbym, aby ta przestrzeń, na której rodzina żyje, była mała, skromna, najlepiej jednopokojowa, gdzie każdy siebie widzi, a gdzieś po bokach, można ewentualnie myśleć o miejscach, gdzie te przedmioty, z których można korzystać, są" - tłumaczy.

Czy uda mu się spełnić to marzenie? W powodzenie akcji wątpi jego przyjaciel, Bolesław. Wprost dał do zrozumienia, że trudno będzie o partnerkę, której nie przerazi to, jak mieszka Łukasz. "Jak ona by tu weszła, przelękłaby się" - ocenił krótko. "Pan Eksperyment" nie traci jednak nadziei...

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy