Sarah Landry ma 36 lat i jest mamą trójki dzieci. Mieszka w Ontario w Kanadzie. To jedna z pierwszych instagramerek, która pokazuje swoje ciało bez retuszu i udawania. To tym zdobyła sympatię obserwatorów. Mimo że bardzo schudła, to jej ciało nie wróciło do dawnego wyglądu. Ma rozstępy, cellulit i wiszącą na brzuchu skórę. Jednak to nie przeszkadza jej w realizowaniu swoich marzeń. Nadal podróżuje, a na plaży pokazuje się w bikini. Zapewnia inne kobiety, że zasługują na miłość i akceptację.
Niejednokrotnie pisała, że wie, jak trudne jest pogodzenie się ze zmianami po ciąży. Kiedyś opinie innych brała sobie do serca, ale to się zmieniło. Moment, w którym to pojęła, odmienił jej życie na zawsze! Gdy zaakceptowała siebie, postanowiła podzielić się tym. Dzisiaj jej profil na Instagramie obserwują ponad 2 miliony ludzi, a ona stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych instagramerek.
Ostatnio na jej profilu pojawiło się zdjęcie, które idealnie obrazuje przekaz, jakim Landry dzieli się z innymi. To coraz bardziej popularny trend, nazywany w Polsce "ciałopozytywnością".
Jeśli mamy znormalizować wygląd, to znormalizujmy też odczucia. Czasem jest to radość, wdzięczność i zrozumienie. Innym razem jest to żal, złość i wstyd. Tańczymy pomiędzy tymi emocjami. Przez całe życie powtarzano nam, że jesteśmy czymś, co trzeba naprawić, czymś, co trzeba zmienić, czymś, co ma zadowolić i usatysfakcjonować innych. Kiedy nie spełniamy tych oczekiwań, czujemy się tak, jakbyśmy całkowicie zawiedli
Na zdjęciu widzimy brzuch Sarah. Po urodzeniu trójki dzieci, nie wrócił do poprzedniego wyglądu. Skóra stała się wiotka i wisząca. Pojawiły się na niej widoczne rozstępy. I chociaż blogerka mogłaby poddać się operacji brzucha, to nie robi tego. Stawia na akceptację i pokochanie własnego ciała, takim jakie jest.








