Jacek Chmielnik zmarł w skutek serii nieszczęśliwych zdarzeń
Jacek Chmielnik zmarł 22 sierpnia 2007 roku w Suchawie. Cieszył się ogromną popularnością, po tym, jak pojawił się filmach Juliusza Machulskiego "Kingsajz" i "Vabank". Prowadził również teleturniej w TVP "Kochamy polskie seriale".
Tamtego ponurego wieczoru zszedł do piwnicy, ponieważ chciał naprawić popsuty hydrofor. Niestety znajdująca się tam instalacja elektryczna nie była sprawna, o czym aktor nie miał pojęcia. W efekcie śmiertelnie poraził go prąd.
Ciało Chmielnika znalazła córka, Julia. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia ratunkowego, ale mimo szybkiej reakcji, nie udało się już uratować aktora.
Według informacji policji, aktor miałby szanse, gdyby nie zszedł na dół boso. Okazuje się bowiem, że do porażenia prądem doszło w chwili, gdy stanął w kałuży wody. "Wszystko wskazuje na to, że na kontakcie, którego dotknął, wystąpiło przebicie prądu. Stwierdziliśmy tam napięcie 220 V. Aktor stanął w kałuży rozlanej wody. Miał pecha, gdyż do piwnicy zszedł na bosaka" - wyjaśniali funkcjonariusze.
W miejscu śmierci aktora jest "sanktuarium traumy"
Po tych tragicznych wydarzeniach bliscy aktora nie odwiedzali już działki. Nie chcieli przebywać w miejscu, gdzie zginął ich ukochany Jacek. Jednak z czasem dostrzegli, że była ona prezentem.... "Mimo tragedii, która wydarzyła się w Suchawie, nie moglibyśmy z niej zrezygnować, bo była ona najpiękniejszym prezentem, jaki tata zrobił rodzinie" - opowiada Julia, córka aktora.
Syn Chmielnika dodaje, że to miejsce stało się dla rodziny czymś w rodzaju "sanktuarium traumy". Mimo upływającego czasu niewiele się w nim zmienia, w przeciwieństwie do otaczającego nas świata. Nazywa dom ostoją i przystanią.
"Wbrew pozorom to miejsce nie stało się dla mnie, dla naszej rodziny jakimś sanktuarium traumy. To raczej przestrzeń, gdzie czuje się pozytywną obecność taty. I ja się tu czuję na miejscu. Podobnie jak moja mama i siostra. Musimy tu przyjeżdżać, żeby się zresetować" - mówi Igor.
Przyjaciele o Jacku Chmielniku
Jacek Chmielnik był skromnym człowiekiem. Poważnym i opanowanym, choć na ekranie często uśmiechniętym i zabawnym. Juliusz Machulski mówił, że był pełny pokory. Praca z nim była bezproblemowa i niesamowicie przyjemna.
Słowa te potwierdza reżyser Jan Kidawa-Błoński: "Widzowie znają go głównie z ról komediowych, ale pod maską komika i wesołej osoby okazał się bardzo wrażliwym i poważnie myślącym człowiekiem".


***
Zobacz także:
9 lat temu zmarł nagle Jacek Chmielnik
Julia Chmielnik: Opowiadam córkom o dziadku!
Przyjaciele bronią Julii Chmielnik: Była przy Hubercie w trudnym czasie








