Reklama
Reklama

Tajemnica Seweryna Krajewskiego wyszła na jaw. Zmienił się nie do poznania

Seweryn Krajewski (77 l.), chociaż od blisko 12 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, a jego związki z ojczyzną systematycznie słabną, wciąż ciekawi fanów. Artysta zresztą, chcąc nie chcąc, podsyca emocje wokół swojej osoby. Wielbiciele jego talentu nie mogą opędzić się od frapujących pytań, ostatnio o włosy…

Seweryn Krajewski (sprawdź!) ponad dekadę temu wyjechał do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie mieszkającej w New Jersey Heleny Giersz. Początkowo wydawało się, że za chwilę wróci. 

Z Giersz łączyła go wtedy powierzchowna znajomość. Poznali się na planie filmu biograficznego poświęconemu Krzysztofowi Klenczonowi, z którym Krajewski przyjaźnił się przez lata, jeszcze od czasów Czerwonych Gitar. 

Reklama

Seweryn Krajewski zawsze słynął w bujnej czupryny

Z czasem nowa przyjaciółka przekonała Krajewskiego, że tylko ona potrafi stworzyć mu warunki godne prawdziwego artysty. W Clifton w New Jersey wybudowała nowy dom, którego ogromna część została przeznaczona na studio nagraniowe dla Krajewskiego. Muzyk uznał, że nigdzie mu nie będzie tak dobrze, jak tam. 

Fani Krajewskiego wciąż zadają sobie pytania o naturę jego relacji z Giersz i zastanawiają się, czy aby nie zamknęła go w złotej klatce. Ostatnio jednak na pierwszy plan wybijają się włosy. 

Krajewski w młodości słynął z bujnej fryzury. To, obok hipnotyzującego głosu i wybitnego talentu kompozytorskiego, zauroczyło w nim Helenę Vondráčkovą na 17. Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie. Kiedy ze swojego zauroczenia zwierzyła się przyjaciółce, Maryli Rodowicz, ta postanowiła zabawić się w swatkę.

Jednak gdy w końcu doprowadziła do spotkania Krajewskiego z czeską gwiazdą, artysta w rewanżu przedstawił im obu swoją żonę, w której był wówczas po uszy zakochany. 

Seweryn Krajewski: zakola zniknęły jak zły sen

Z biegiem czasu włosy Krajewskiego przerzedziły się, jednak, jak wynika ze zdjęć, zamieszczonych na oficjalnej stronie internetowej Fundacji Seweryna Krajewskiego, za oceanem jakimś magicznym sposobem znów się zagęściły

Fundacja Seweryna Krajewskiego udostępnia zdjęcia artysty za darmo, pod warunkiem zachowania logo, dzięki czemu kto tylko chce, może na własne oczy sprawdzić, jak artysta teraz wygląda i jak odnalazł się na innym kontynencie. Trzeba przyznać, że Krajewski wygląda kwitnąco, chociaż mało już przypomina dawnego siebie. 

Jednak jeśli nawet Krajewski postanowił, wbrew naturalnym procesom biologicznym, zawalczyć o gęstą czuprynę, to znalazł się z doborowym gronie. Wśród celebrytów, którzy publicznie przyznali się do niezgody na łysienie, nie brakuje gwiazd światowego formatu. 

Koterski, Williams, Rooney, Gojdź: oni też nie chcą rezygnować z włosów

Robbie Williams zdecydował się na zagęszczenie fryzury w 2013 roku. Jak potem ujawnił w wywiadzie dla magazynu „People”, póki mieszkał w Wielkiej Brytanii ilość własnych włosów wydawała mu się wystarczająca. Sytuację zmieniła przeprowadzka do Kalifornii. Jak wyznał muzyk: „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”. 

Do podobnego wniosku doszedł  Gordon Ramsey, który za nowe włosy zapłacił w klinice w Los Angeles ponoć 40 tys, dolarów. Wayne Rooney, były kapitan piłkarskiej reprezentacji Anglii pierwszy przeszczep włosów przeszedł w 2011 roku, a kolejny 2 lata później. Niestety, w jego przypadku efekt okazał się krótkotrwały. 

Krzyszof Gojdź, który promował się w mediach jako „chirurg gwiazd”, sam 7 lat temu potrzebował pomocy. Poddał się zabiegowi, wówczas uznawanego za nowatorski. Jak napisał na Facebooku: „Trwa 5-8 godzin i wykonywany jest ręcznie, bardzo precyzyjnie i bez żadnych maszyn”.  Do zabiegu przeszczepienia włosów odważnie przyznał się także Misiek Koterski. Po nową czuprynę udał się do kliniki w Stambule, gdzie, jak ujawnił, zapłacił trzy razy mniej niż musiałby wydać w Polsce. 

Zobacz też:

Seweryn Krajewski nie chce znać własnej córki. Ta latami starała się o jego miłość

Seweryn Krajewski i tajemnica jego amerykańskiego życia\

Maria Szabłowska o Sewerynie Krajewskim: "Nigdy nie lubił stać na froncie"

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy