O tym, jak groźny może być koronawirus, na własnej skórze przekonał się Piotr Semka, który pod koniec marca trafił do szpitala. Dziennikarz został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną i podłączony do płucoserca. Jego stan był na tyle poważny, że lekarze walczyli wręcz o jego życie.O zdrowie przyjaciela zamartwiał się również Jacek Kurski, który apelował o modlitwę w intencji Semki.
Semka przerwał milczenie
Parę tygodni temu Semka w końcu skontaktował się ze swoimi obserwatorami na Twitterze i poinformował, że jest w szpitalu i czeka na niego rehabilitacja. Swój stan zdrowia skomentował również w wywiadzie dla "Super Expressu".
To trwa długo. Znaczy, organizm... Ta miesięczna śpiączka, która była walką o życie, tak bardzo osłabiła organizm, doprowadziła do takiego osłabienia masy mięśniowej, że muszę bardzo cierpliwie ją regenerować. Muszę ćwiczyć i odbudowywać ją - mówił.
Teraz dziennikarz zdecydował się na szczere wyznanie w magazynie "Do Rzeczy". To tam po raz pierwszy opowiedział o strachu o życia i dniach spędzonych na oddziale. Było ich sporo, bo w szpitalu spędził 154 dni.
Żona wezwała karetkę
Piotr Semka opowiedział w wywiadzie, że wszystko zaczęło się od złego samopoczucia. Mężczyzna udał się do lekarza, który przepisał mu antybiotyk i odesłał do domu. Niestety jego stan zaczął się pogarszać, aż okazało się, że ma saturację na poziomie 70%.
Żona od razu wezwała karetkę. Przyjechała ekipa, zrobili wymaz i zabrali mnie do szpitala. Podpięto mi respirator i obudziłem się po 31 dniach - powiedział w "Do Rzeczy".
Semka na zawsze zapamięta rozmowę z pielęgniarzem, którego zapytał, "co będzie dalej". Mężczyzna odpowiedział mu, że otrzymał odpowiedź "Albo się pan obudzi, albo nie". To zdanie szczególnie nim wstrząsnęło.Okazuje się, że przed dziennikarzem wciąż daleka droga do odzyskania sprawności. Przez pierwsze cztery tygodnie nie mógł czytać ani używać telefonu. Problemem był zanik mięśni, który uniemożliwiał mu nawet siadanie na łóżku.
Przerażające obrazy w szpitalu
Semka nie ma wątpliwości, jak groźny jest koronawirus. Opowiedział o przejmujących obrazach na oddziale covidowym.
Trudno zapomnieć wychodzące korytarzem zapłakane żony czy matki. (...) trudno te historie wymazać z pamięci, bo to są poruszające rzeczy. One sprawiają, że jestem przekonany co do tego, że w Polsce o tym, jak groźny jest COVID, wiedza jest bardzo mała - powiedział w wywiadzie.
Publicysta przebywa obecnie w ośrodku rehabilitacji pod Warszawą. To właśnie tam wraca do zdrowia po COVID-19. Na najnowszej okładce widać, że dziennikarz zrzucił sporo na wadze.











