Tadeusz Müller jest synem Magdy Gessler oraz jej pierwszego męża, niemieckiego dziennikarza Volkharta Müllera. Urodził się w Madrycie, gdzie mieszkali jego rodzice. Niestety ojciec Tadeusza zmarł na raka, a restauratorka wróciła wraz z dzieckiem do Polski, gdzie wyszła za mąż za Piotra Gesslera, z którym ostatecznie się rozstała.
Müller odziedziczył po mamie talent do gotowania oraz wyczucie smaku i estetyki. Z jego pomocy zdecydował się skorzystać nawet Robert Lewandowski, który chce otworzyć w Warszawie restaurację.
Jak radzi sobie Słodki Słony w czasie pandemii?
W związku z pandemią koronawirusa restauracje mogą serwować tylko dania na wynos. Słodki Słony to warszawska cukiernio-restauracja, więc jej sytuacja jest szczególna. Tadeusz Müller opowiedział o tym, jak jego lokal radzi sobie w czasie pandemii w rozmowie z "Jastrząb Post".
My jesteśmy cukiernio-restauracją i oczywiście część restauracji przestała działać, zaczęliśmy sprzedawać jedzenie w paskudnym plastiku, czego nie znoszę i restauracja ma o wiele mniejsze obroty - przyznał restaurator.
Syn Gessler wskazał też jednak na pewną pozytywną kwestię, która pomaga działać cukierni w czasie pandemii.
Ale ludzie na Wilanowie przychodzą i na szczęście wybierają taki sposób posiłku. Dbamy o to, aby to jedzenie było domowe. Cukiernie się bronią w czasie pandemii, bo ludzie nie mogą wyjeżdżać i sprawiają sobie małe prezenty, małe radości, biorąc coś do domu, biorąc coś do parku, siadając i jedząc eklerki czy nasze ciasta drożdżowe - opowiadał.
Restaurator odniósł się także do kwestii cen dań serwowanych w lokalu.
Jeśli chodzi o Słodki Słony to prowadzę rodzinne bistro, które od zawsze pracowało na najlepszych produktach i recepturach mojej mamy. Niczego nie zmieniamy. Dopracowujemy rodzinne przepisy. A jeżeli chodzi o ceny to np. mamy rosół, który kosztuję niemało, ale jeżeli podzielimy sobie rosół na cztery osoby to wychodzi porcja na osobę 15 zł. Tęgiego rosołu, który ma mnóstwo kolagenu i warto go zamówić i spróbować, co to znaczy rosół przez duże R. Można to zrobić w Słodkim Słonym. Nie wiem gdzie indziej, bo tych miejsc nie ma dużo, gdzie te receptury nie są wyżyłowane, gdzie nie dorzuca się jakiś przypraw z glutaminianem sodu lub sorbinianem potasu. Nie ma potrzeby używania tych przypraw, jeżeli robi się to z sercem - mówił w rozmowie z "Jastrząb Post".
Zgadzacie się z restauratorem, że za jakość trzeba płacić? Jak sądzicie, czy jego lokal przetrwa pandemię?









