Piosenkarka (sprawdź!) znana jest z tego, że rzadko wypowiada się na tematy niezwiązane z jej działalnością artystyczną.Swojego życia prywatnego pilnie strzeże, choć ostatnio zamieściła chociażby wzruszające zdjęcie z jej córeczką. Tym razem znów poruszyła fanów szczerym wyznaniem. Sylwia mocno przeżyła śmierć swojego bliskiego przyjaciela Piotra Niewiarowskiego, który też był jej pierwszym menedżerem. 13 grudnia mężczyzna obchodziłby kolejne urodziny. Z tej okazji Sylwia postanowiła o nim przypomnieć..."Nigdy nie zapomnę, kiedy zaprosił mnie do Radia Merkury. Byłam wtedy małolatą. Rozmawialiśmy o muzycznych planach, pokazywał mi swój team i wielki pokój, w którym znajdowało się mnóstwo płyt na półkach. Mówił: wybieraj, słuchaj, inspiruj się. Od tego momentu często kiedy wracałam ze szkoły, wpadałam do niego, żeby chwilę pogadać i dawał mi kolejny stos płyt…" - pisze gwiazda.
Grzeszczak jest mu bardzo wdzięczna za to, jak wiele ją nauczył na początku jej kariery...
"To on powiedział pierwszy, słuchaj będziesz pierwszą polską wokalistką, która gra na fortepianie i śpiewa, zrób to! Wtedy pomyślałam, że jest to niemożliwe, że nie jestem wstanie na raz pogodzić dwóch pasji. Ale to właśnie Pan Piotr to zrobił! Jego wiara we mnie! I mimo, że podziękowałam, a życie pędzi do przodu i często zbyt szybko... czuję, że chciałabym raz jeszcze móc to powiedzieć tak prosto z serca...TAK BARDZO DZIĘKUJĘ !!!!!!" - dodała. Fani nie kryli wzruszenia po przeczytaniu tak emocjonalnego wyznania...










