Grażyna Torbicka i jej rodzina wolą tradycyjnie spędzać święta. Nie wyjeżdżają w żadne podróże. Zasiadają do wspólnej kolacji wigilijnej. Jednak nie zawsze jest to czas wesoły. Brak niektórych przy stole skłania do refleksji.
Tak wyglądały święta Grażyny Torbickiej przed laty
Grażyna Torbicka w najnowszym wywiadzie dla Świata Kobiety opowiedziała, jak będą wyglądać jej święta. Jak się okazuje mimo wielu obowiązków zawodowych dziennikarka sama przygotuje wszystkie wigilijne potrawy. Lubi gotować, więc fakt, że spędzi czas w kuchni bardzo ją cieszy.
"Mama wciąż się dziwi, gdzie się tego nauczyłam, bo nie przesiadywałam w kuchni i nie przyglądałam się jak ona to robi" - mówiła Torbicka.
Torbicka z sentymentem wspomina święta z najmłodszych lat. Jej mama była wówczas znaną prezenterką telewizyjną o często miała dyżury w TVP. Po kolacji, która w domu Losków zaczynała się o 16.00, pani Krystyna jechała do telewizji a Grażyna z ojcem oglądali ją na ekranie. Najbardziej z tego czasu pamięta zapach pomarańczy, które były w tamtych czasach trudno dostępne i pojawiały się tylko w grudniu.
"To zapach pomarańczy. Pojawiały się w sklepach raz w roku, miesiąc przed świętami. W głównych telewizyjnych wiadomościach ogłaszano, że już przypłynął statek z owocami i należy wyczekiwać towaru na półkach sklepowych. Moja mama chowała kupione pomarańcze w szafie (...), ale ich zapach unosił się w całym domu" - wspomina Torbicka.
Smutne święta Grażyny Torbickiej. Brakuje nie tylko ojca
Torbicka i jej rodzina bardzo lubią święta. W tym roku do kolacji dziennikarka zasiądzie z mężem Adamem Torbickim i mamą. Od dziewięciu lat przy stole brakuje jej ojca Henryka.
"Dodatkowe nakrycie przy stole nie tylko czeka na zbłąkanego wędrowca, ale przypomina o tych, których już nie ma, o moim kochanym tacie, teściach. W tym roku będzie to też pierwsza od trzynastu lat Wigilia bez naszego psa Toryska" - mówi smutno dziennikarka dla Świata Kobiety.








