
Głos Janusza Kozła zna chyba każdy Polak. Jeszcze jakiś czas temu mało kto wiedział jak wygląda. To się zmieniło, gdy lektor wziął udział w reklamie leku na chrypkę, w której pokazał też twarz.Teraz okazuje się, że 69-latek zmaga się z poważną chorobą, która uniemożliwia mu dalszą pracę. "Odchodzę, ale wciąż liczę na cud... Czytał Janusz Kozioł" - tak zaczyna się jego błagalny apel na stronie pomagam.pl.Janusz Kozioł prosi o pomoc finansową w leczeniu. Okazuje się, że lektor cierpi na stwardnienie zanikowe boczne (SLA). "Podstępna choroba zaatakowała 3 lata temu. Lekarze przez długi czas nie byli w stanie postawić diagnozy. Gdy usłyszałem: Stwardnienie zanikowe boczne opuszkowe (SLA), nie chciałem wierzyć.
Nieubłagana przewrotność losu i wyrok. Nie wiadomo, dlaczego choroba się pojawia i nie ma na nią lekarstwa. Pozostaje tylko cud. Postać SLA, na którą cierpię atakuje narząd mowy i funkcje oddechowe.
Kłopoty z mową zaczęły się dwa lata temu. Musiałem, przestać robić to, co kocham i umiem. Przestałem dla Was czytać..." - pisze załamany Kozioł.
Choroba nadal postępuje, a z jego stanem zdrowia jest coraz gorzej."Potem pojawiły się kłopoty z jedzeniem, przełykaniem, a w końcu z oddychaniem. W ostatnich tygodniach choroba się nasiliła. Proszę, pomóż. Trwa walka o każdy oddech. Potrzebne są leki i specjalistyczna opieka całodobowa" - czytamy na stronie zbiórki.Tu możesz pomóc panu Januszowi...

***








