Latynoska piękność przeżyła szok, kiedy miesiąc temu koncertowała w meksykańskim mieście Tijuana.
Jak pisał meksykański dziennik "El Informador", w samym środku zdesperowany fan piosenkarki wyminął ochronę i znienacka wdarł się na scenę... z aparatem fotograficznym! Nie, wcale nie chodziło o zamach na życie gwiazdy! Fanatyczny wielbiciel chciał po prostu... zrobić sobie zdjęcie ze swoją idolką.
Zgromadzeni fani zdali sobie sprawę z tego, co zaszło, dopiero kiedy na telebimie dostrzegli przerażenie, jakie wymalowało się na twarzy wokalistki. Podobno Shakira była zupełnie zdezorientowana i blada ze strachu.
Na szczęście ochrona zareagowała w porę. Nie wezwano policji. Zamiary fana były bowiem całkiem pokojowe.
To się nazywa miłość do idola!









