Talent i ciężka praca od dziecka
Ogromny talent i niesłychana muzykalność, której mogłyby jej pozazdrościć starsze koleżanki, nie wzięła się znikąd. Zuzanna już w wieku 7 lat rozpoczęła naukę gry na skrzypcach i, co nie powinno nikogo dziwić, trafiła do szkoły muzycznej. Niedługo potem na jej celowniku pojawił się kolejny instrument - tym razem było to pianino, choć bardziej z konieczności, gdyż był to przedmiot obowiązkowy.
Z czasem jednak je polubiła, a dziś to jej znak rozpoznawczy. Edukację pobierała w Zespole Państwowych Ogólnokształcących Szkół Muzycznych im. Grażyny Bacewicz w Warszawie oraz w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia im. Zenona Brzewskiego, również w stolicy. W tym czasie próbowała już swoich sił w pisaniu autorskich utworów.
Wszystko zaczęło się w gimnazjum, kiedy odkryłam bardziej profesjonalne, studyjne sposoby nagrywania moich kompozycji. Wcześniej bawiłam się nagrywając piosenki na dyktafon, aż w końcu rodzice podarowali mi taki prezent na święta - sesję nagraniową w studiu Izabelin. To dosłownie trzy minuty od mojego domu, więc kiedy szukali najbliższego studia, ten wybór był oczywisty. Na początku myślałam, że to będzie krótka przygoda i koniec, a ostatecznie okazało się, że wracałam tam wiele razy i nagrywałam kolejne kompozycje - wspominała w wywiadzie dla Empiku sanah.
Swoją muzyczną edukację kontynuowała na studiach i to jako wzorowa studentka. W 2019 obroniła na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie pracę licencjacką w klasie skrzypiec, a dwa lata później, na tej samej uczelni, magisterium w zakresie instrumentalistyki.
Brzmi poważnie, prawda? Z takim zapleczem nikt o zdrowych zmysłach nie może zarzucić wokalistce, że w branży muzycznej znalazła się przypadkiem. Dziewczyna ma na to papiery!

Trudne początki
Nie wszyscy się jednak na tym wielkim talencie poznali od razu. Młodziutka sanah, jak wiele aspirujących wokalistek w jej wieku, próbowała swoich sił w popularnych programach rozrywkowych. Ambitna warszawianka stawiła się na przesłuchaniach do "The Voice of Poland", a także "Mam Talent" - zarówno polskiej, jak i brytyjskiej wersji show. Niestety, tam odsyłano ją z kwitkiem i stawiano na inne nazwiska, nie zdając sobie nawet sprawy, że za kilka lat o ich faworytach wszyscy zapomną, a to właśnie skromna Zuzia będzie rozdawać karty. Gdyby tylko wiedzieli!
To jednak nie zraziło Zuzanny, która w pocie czoła pracowała nad autorskimi utworami i zgłaszała się do rozmaitych konkursów i przeglądów piosenek. W 2015 dostała się do finału 10. Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej "Ten Ton" z utworem "Poranne łzy", a jej wykonanie znalazło się na albumie pt. "Ten Ton - Piosenki Wojciecha Młynarskiego".
Rok później została doceniona podczas międzynarodowego konkursu International Songwriting Competition, gdzie doszła do półfinału z piosenką "Rehab". Co ciekawe, w kwietniu 2017 utwór ten został wydany jako jej pierwszy singiel, ale jeszcze pod innym, starym pseudonimem, który brzmiał wówczas Ayreen. Kawałek przeszedł bez echa, a wokalistka "zawiesiła" chwilowo karierę.
Publikowanie swoich utworów w sieci przyniosło w końcu efekty. Jej twórczość zaczęło śledzić nie tylko coraz więcej internautów, ale i wysłannicy dużych wytwórni muzycznych, którzy w internecie poszukują obiecujących talentów. Ogromny potencjał zauważyła w niej firma Magic Records, co w 2019 zaowocowało jej pierwszym profesjonalnym kontraktem.
Sanah zadebiutowała w duecie z wokalistą Mattem Duskiem w utworze "Rich in Love" (posłuchaj!), ale to miał być dopiero początek jej wielkiej przygody z branżą muzyczną.

Czas otwierać szampana
We wrześniu 2019 przyszedł w końcu czas na solowy debiut w nowej wytwórni. Singiel "Idź" (sprawdź!) zaintrygował słuchaczy i na naszych oczach zaczęła się rodzić nowa gwiazda. Nie wystrzeliła jednak od razu, a z każdym kolejnym utworem grono odbiorców zaczęło się powiększać. Zwieńczeniem tej fazy kariery Jurczak była debiutancka EP-ka, a w zasadzie minialbum, zatytułowana "ja na imię niewidzialna mam", który trafił na 3. miejsce listy bestsellerów OLiS.
Każda artystka potrzebuje tego jednego hitu, otwierającego przed nią wszystkie drzwi. W przypadku sanah był to zdecydowanie utwór "Szampan" (sprawdź!) wydany w styczniu 2020. Piosenka z miejsca stała się olbrzymim hitem, deklasując konkurencję. Dość powiedzieć, że teledysk do "Szampana" zanotował do tej pory 67 milionów odtworzeń na YouTube, a sanah z satysfakcją mogła wrócić do The Voice of Poland, ale już nie jako uczestniczka, tylko gwiazda dająca gościnny występ z przebojem nuconym przez całą Polskę.
Historia zna wiele przypadków, gdzie na jednym hicie się kończyło, a ich autorzy już do końca kariery nie byli w stanie nawet zbliżyć się do takiego sukcesu. Ta historia nie powtórzy się w przypadku sanah i wiemy to już dzisiaj, bo od premiery "Szampana" wokalistka uraczyła nas całą gamą hitów i dwiema płytami, "Królową dram" (sprawdź!) i "Irenką". Jej artystyczna płodność zdaje się nie znać limitów, a niemal każdy utwór, nawet nagrany spontanicznie w trakcie lockdownu, podbija serca słuchaczy.
Sanah ujmuje przede wszystkim pięknymi, wpadającymi w ucho melodiami i tekstami, do których przemyca codzienne słowa niepojawiające się dotąd w muzyce popularnej. Choć wszyscy znamy jej przeboje i jej twarz, co tak naprawdę o niej wiemy? Czy naprawdę jest tą królową dram, a może to tylko sceniczne i muzyczne alter ego?
Od samego początku wiedziałam o czym chcę pisać. Czułam, że muszę mówić o rzeczach nie zawsze fajnych, ale takich które mnie poruszają, skupiają na sobie uwagę (...) Skupiam się przede wszystkim na sobie, dodatkowo takie piosenki są jakimś sposobem, żeby się rozliczyć z pewnymi sytuacjami w moim życiu. Wyrzucam z siebie różne problemy, które mi siedzą w głowie od wielu lat. Myślę, że dzięki temu cała płyta jest bardzo spójna, na poziomie tematyki tekstów to wciąż opowieść o mnie samej i tym wszystkim co się dzieje w moim świecie. Naprawdę bardzo długo czułam się "niewidzialna", to jest o mnie (śmiech) - zapewnia w cytowanej już rozmowie z Empikiem.
I to właśnie ta szczerość i autentyczność, bez pogoni za trendami i skandalami, sprawia, że młodzi słuchacze widzą i słyszą w sanah siebie.
CO DALEJ?
O czym jeszcze może marzyć wokalistka, która choć na początku swojej kariery, może pochwalić się już prawie ćwierć milionem sprzedanych płyt, setkami (!) milionów odtworzeń w sieci i wyprzedanymi koncertami? Sanah wydaje się być niewzruszona całym zamieszaniem i ogromnym sukcesem, który jej towarzyszy, choć przyznaje, że wiele z marzeń zdążyła już spełnić. Ma jeszcze jednak kilka, które wciąż czekają w kolejce.
Kiedyś miałam ich dużo więcej, dzisiaj moim największym pragnieniem jest występ na Stadionie Narodowym. Może to się nigdy nie wydarzyć, ale tak bardzo o tym marzę, że zrobię wszystko, żeby tego dopiąć. Pamiętam, jak byłam na koncercie Dawida Podsiadły i Taco Hemingwaya i jak ogromne wrażenie na mnie zrobiła ogromna publiczność, cała ta otoczka. Marzy mi się, żeby kiedyś móc ze sceny zobaczyć tłumy ludzi bawiących się na moim koncercie. To jest teraz moje największe marzenie - mówiła w czerwcu w rozmowie z Muzyka Interia.
Coś nam mówi, że to stanie się dużo szybciej niż wszyscy mogliby przypuszczać... Sanah to dziś prawdziwa fabryka hitów i nie zapowiada się, żeby to miało się w najbliższym czasie zmienić. Ma rękę do chwytliwych utworów, ogromną pokorę i skromność, która chroni ją przed show-biznesowym zepsuciem.
Myślicie, że ma szansę trwale zapisać się w historii rodzimej muzyki śladem największych gwiazd?


Rita Ora w odważnej stylizacjiKsiężna Kate ujawniła pierwsze słowo Louisa









