Kinga Rusin wyznała na Instagramie, że chciała ze swoim partnerem, Markiem Kujawą, spędzić tydzień na Maui, jednak ze względu na kataklizm tam panujący, musieli zrezygnować po jednym dniu.
Kinga Rusin: powrót na Maui po latach
Rusin nie ukrywa, że miała to być dla niej podróż sentymentalna. Chciała pokazać ukochanemu miejsce, w którym 31 lat temu zrozumiała, że podróże są jej życiową pasją. Jak napisała:
„To było przeżycie nie do opisania! Nigdy wcześniej nie byłam w tropikach, nigdy nie zetknęłam się z taką nieziemską przyrodą, krystaliczną, turkusową wodą i bogatą, lokalną kulturą. Nie wiem czy to właśnie nie w tamtej chwili narodziła się we mnie pasja do dalekich podróży, która czekała tyle lat na realizację…”
Jakim sposobem Rusin znalazła się na Hawajach w czasach, gdy taka podróż nie znajdowała się nawet w sferze marzeń przeciętnego Polaka? Jak tłumaczy ona sama na Instagramie, tę wspaniałą przygodę zawdzięcza mamie, wieloletniej pracownicy biura handlu zagranicznego Telewizji Polskiej. Jak wspomina Rusin:
"W 1992 roku zabrała mnie na Maui moja mama (która wtedy pracowała w Stanach), z okazji moich 21. urodzin. Załączam archiwalne zdjęcia zrobione wtedy analogiem, stąd ta jakość".
Kinga Rusin 3 dekady temu. Fani nie widzą różnicy
Zamieszczone przez Kingę zdjęcia nie powodują trudności z rozpoznaniem, kto na nich jest, nawet gdyby Rusin powstrzymała się od podpowiedzi, że to ona. Zdaniem komentujących, niewiele się zmieniła przez minione 3 dekady:
„Niby minęło 30 lat tu wciąż ta sama dziewczyna. Ten sam uśmiech, ta iskra mądrości i pozytywna energia”.
„Pani to się nic a nic nie zmieniła”
„I wcale nie widać dużej różnicy, nadal wygląda Pani przepięknie”.
Od pierwszej dalekiej wycieczki - i to od razu na Hawaje – wiele się w życiu Rusin wydarzyło...
Kinga Rusin: prawie 30 lat czekała na spełnienie marzeń
Rok po pobycie na Maui, który uświadomił jej, jak powinno wyglądać jej życie, jeszcze jako studentka italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczęła pracę w TVP.
Zaledwie rok później zawiesiła świetnie zapowiadającą się karierę, by towarzyszyć ówczesnemu mężowi, Tomaszowi Lisowi, który otrzymał stanowisko korespondenta w Waszyngtonie. Po powrocie do Polski postanowili wbudować dom w podwarszawskim Konstancinie.
Jak wspominała potem Kinga w wywiadzie dla „Twojego Stylu”, osobiście nadzorowała budowę, jednocześnie wychowując dwie małe córki i prowadząc własną agencję PR. Małżeństwo zakończyło się na podłodze starannie urządzonego przez Rusin domu. Jak potem wspominała:
„Czułam, że zaczynam od zera, siadałam na podłodze w tym dużym domu i płakałam, nie miałam siły wstać”.
Z czasem Rusin związała swoją karierę ze stacją TVN. Najpierw dołączyła do ekipy „Wizjera”, a potem została prowadzącą śniadaniowego programu „Dzień Dobry TVN”. Trzy lata później podjęła decyzję o uruchomieniu własnej firmy kosmetycznej.
Niestety, rozstała się ze wspólniczką w niezbyt miłych okolicznościach. Po kilku bataliach sądowych marka została przy Rusin. Dzięki temu, czego nie ukrywa, może pozwolić sobie na realizację marzenia, które zakiełkowało w jej głowie przed trzema dekadami. Jak wyznała na Instagramie po rozstaniu z TVN-em i telewizją w ogóle:
"Chcę realizować swoje marzenia, wykorzystać swobodę i niezależność finansową, którą mam dzięki świetnie prosperującej firmie kosmetycznej - mojej dumie".
Zobacz też:
Kinga Rusin w końcu wyznała prawdę o ukochanym. Tego nikt się nie spodziewał
Bezlitosna Rusin nie boi się, że ją "zniszczą". Wywołała panikę na Instagramie










